Friday, 17 December 2021

Wspomnienie dziadka

Czas: Mam gdzieś między 4 a 8 lat. 


Miejsce: Wielki, mroczny las między wioską Jeziory a miasteczkiem Osiek, gdzie odbywały się targi, na których drobni rolnicy spieniężali niewielkie ilości pomidorów, truskawek, jabłek czy ziemniaków. Wtedy wystarczało sprzedać niewiele, bo pieniądze miały ograniczoną użyteczność. To, co było do kupienia, stanowiło jedynie drobinę rzeczywistości.  Cała reszta: lasy, pola, powietrze, owady, rośliny, krowie placki i złośliwe lisy, zakradające się nocami do kurnika - było za darmo. 

Obrazy: Konie są dwa i pachną ostro.  Ze środka przedniej osi wozu sterczy długi, ciężki, nierówno ociosany dyszel. Wielkie koła powoli toczą się po rozmiękłym i nierównym dukcie, od czasu do czasu wjeżdżając odważnie w ogromne, gęste kałuże o nieznanej głębokości. Wydaje się jakimś cudem, że za każdym razem konie dają radę wyciągnąć z nich wóz i nas na nim. Dopiero dnieje i w lesie pełno jest wilgotnego zimna i zaczarowanych mgieł. Dziadek powozi pewnie, popędzając konie, od czasu do czasu, krótkimi wiśta i hejta.  Jest wielki i silny.  Na początku wojny przeszedł pieszo przez pół Polski uciekając z transportu jeńców wojennych. Później Niemcy i tak go wywieźli ,,na roboty'' do Rzeszy i po wojnie jego powrotna wędrówka była jeszcze dłuższa.

Za nami, na furmance jest trochę skrzynek z warzywami i owocami a pod siedzeniem - zwykłą deską przykrytą kocami - termos z gorącą herbatą i kanapki.


Thursday, 2 December 2021

Pierwszy śnieg


Spadł pierwszy śnieg, pokrył krajobraz i pokazał świat z innej, nowej strony. Białość puchu podkreśliła kontury nagich gałęzi, ich szpiczastość, sterczenie które normalnie są zamaskowane najpierw przez liście a potem przez szaroburość listopada. Świat przypruszony śniegiem jest nadzwyczaj bogaty, właśnie dzięki tym nowym szczegółom. Ba, nawet kolory są bogate, bo choć główne barwy znikneły to bogactwo odcieni nie ma sobie równych w innych porach roku. Oto jeszcze liście, już bardzo nieliczne i pożółkłe, ale każdy z nich mieni się setką odcieni. 

I ta cisza. Dlaczego przypruszony pejzaż jest tak cichy? Czy to wynika z braku tych drobnych poruszeń generowanych przez wiecznie drgające liście albo ptaki grzebiące w cieniu? Ten bezruch jest podobny do sierpniowego popołudnia, tak dobrze opisanego przez Schultza w Sklepach cynamonowych. Ale cisza, cisza jest inna. Relaksująca. Zima to czas odpoczynku. Może stąd ta cisza.

Mknę śliską drogą i nic nie mogę zrobić na to, że przychodzi mi do głowy piosenka Czyżykiewicza:

Szlajam się, nucę pieśń,

Nic się nie zmieniło 

Z nieba pada pierwszy śnieg

Moja pierwsza miłość.

Monday, 15 November 2021

Przedświt

Nie śpię od legendarnej 4-tej rano i przychodzą mi do głowy różne dziwne myśli. Na przykład czy da się zapamiętać ten oddech który własnie minął? Staram się, próbuję, ale nie wychodzi. Umysł nie ma sie o co "zaczepić", oddech jest zdarzeniem zbyt powtarzalnym zbyt  wątłym. Nie umiem zapamiętać oddechu, mimo że od czasu gdy sie zdarzył minęły sekundy.

Wspominam dziwny sen, który miałem tej nocy. W śnionej rzeczywistości naga kobieta leżała przede mną. Jej skóra była pokryta rodzajem galaretowatej ale zwiewnej grzybni, którą lekko i łatwo usuwało się czymś z rodzaju teflonowej łopatki do rakleta. Wiedziałem, albo ktoś mi to własnie mówił, że kobieta poddała się specjalnej procedurze odnowy, w której ciało zakaża się jakimś wirusem czy właśnie grzybem i po jakimś czasie ciało się odmładza, jakby ów grzyb czy wirus usówał nagromadzone w organiźmie toksyny, odbudowywał telomery i tak dalej. Proces ów wiązał się z jakimś niebezpieczeństwem (mógł zakończyć sie niepowodzeniem z jakimis strasznymi konsekwencjami), toteż zacząłem usówanie grzybni z ciała delikatnie i z obawą. Ale spod białej, wpółprzeźroczystej grzybni wyłonił się właśnie idelany, jędrny pośladek.

Około 5-tej robi się zimniej. Nawet miliarderzy w ultra-wygodnych apartamentach, czy supermodelki na tropikalnych wyspach, o tej godzinie przykrywają sie troche lepiej. Jest tak, jakby między naszą Ziemią, a kosmosem otwierała się szczelina, przez którą wpada chłód, który jest ostatecznym, nieodwołalnym rodzajem zimna. O tej godzinie ktoś nagle chwyta sie za serce, próbuje się podnieść ale upada. O tej godzinie pielęgniarka biegnie do łóżka chorego i bezradnie spogląda na płaska linię rysującą sie na monitorze. Ale o tej godzinie także mężczyzna medytujący w buddyjskiej świątyni czuje jak nieznana siła unosi jego ramiona do góry a umysł staje się jednością ze wszystkim co istnieje. 

Chwilę później, po momencie oświecenia, umysł wraca do swej niedoskonałej, codziennej formy. Ciepło licznych świec zapalonych w medytacyjnej hali wreszcie zaczyna być odczuwalne. Słońce, jeszcze niewidoczne, zbliża się do linii horyzontu i szczelina między Ziemia i kosmosem zamyka się. I tylko małe dziecko, teoretycznie niczego nieświadome, chwilę kręci się w łóżeczku, jakby przeczuwając te wszystkie zdarzenia które właśnie miały miejsce.


Sunday, 31 October 2021

Tam, gdzie leżą królowie Genewy

Jest taki cmentarz, w centrum Genewy, gdzie są groby ludzi znanych: pisarzy, kompozytorów, polityków, itp. Nazywa się Cimetière des Rois (Cmentarz Królów) albo, mniej pomaptycznie, Cimetière de Plainpalais, gdzie Plainpalais to nazwa dzielnicy Genewy (tak, nie jest to ścisłe centrum). Cmentarz przypomina raczej miejski park, z rzadko rozrzuconymi grobami, wkomponowanymi między starannie utrzymane drzewa, krzewy no i trawnik. Tą parkową atmosferę podkreśla szum miasta i fakt że sami Genewczycy traktują to miejsce jak park miejski: dookoła grobow hasają dzieci przebrane w Halloween, przebiega jakaś para uprawiająca jogging a jakiś młodzieniec przechodzi szybko obijając piłke. Leży tu gdzieś sam Kalwin, ale dla miłośników literatury inne nazwiska budzą większą  ciekawość.

Robert Musil i Jorge Luis Borges, to dwaj pisarze tak różni jak dzień i noc, ale znaleźli się na tym samym cmentarzu. Jeden zastanawiał się nad społeczeństwem i jego przemianami. Uciekł do Szwajcarii przed faszystami i zmarł w zapomnieniu. Drugi pisał o kondycji jednostki, najbardziej intymnej i mistycznej i pełnej paradoksów. Był mistrzem dobierania słowa. Przeprowadzil się z Argentyny do Genewy razem z rodziną jako nastolatek, wrócił do Argentyny po 10-ciu latach, zrobił kariere pisarską, omal nie dostał nagrody Nobla i wiele podrozowal. Ale na sam koniec życia wrócił do Genewy aby tutaj umrzeć. 

Ostatni dzień października jest idealny do przechadzek po cmentarzach. Słońce gaśnie, światło jeszcze tu i ówdzie migota w pożółkłych liściach, dając efekt rozmazania jak na obrazach Moneta. Ani grób Musila ani Borgesa nie podobają mi się szczególnie. Moją uwage zwraca niewielka mogiła po sąsiedzku od Borgesa. Grisélidis Réal, pisarka, malarka i ... prostytutka. Lektura wikipedii ujawnia że Grisélidis nie tylko była prostytutką ale była też aktywistką w sprawie prostytutek. Uważała że prostytucja jest wyborem kobiety.

Cmentarz Królów w Genewie zawiera ciekawe zestawienie charakterów. Są tam królowie literatury ale i królowe życia.



Friday, 8 October 2021

Mermoz i Demian

Kiedyś, gdy byłem młody i głodny wszystkiego, czytywałem po sto i więcej kasiążek rocznie. Pożerałem je niemalże masowo. Potem zaczęło się to zmieniać, z powodu zaawansowanej pracy miałem mniej czasu no i musiałem - muszę - czytać masę dokumentów technicznych. I choć od czasu jak skończyłem liceum nie miałem telewizora to przecież pojawił się nieszczęśny internet z potralami zoptymalizowanymi na przyciąganie naszej uwagi... niestety uzależnienie od tego dziadostwa nie ominęło też mnie.

Czytuję nadal, ale znacznie mniej. Czytuję też w inny sposób. Mam w sobie jakby już wystarczająco dużo treści, z książek ale przede wszystkim z życia. Mam w sobie wystarczająco dużo obrazów i śmiesznym wydaje mi się niegdysiejsze pragnienie żeby sfotografować cały świat. Wspomnienia, treści, obrazy przelewają się poprzez brzegi naczynia jakim jest moja pamięć, a więc czytanie książek dla ich treści, choć wciąż ważne, jednak straciło na znaczeniu. Literaturą piekną się delektuję, nie wzbraniam się przed powtórnym przeczytaniem jakijś pozycji.

I tak na przykład w wakacje przeczytałem, a właściwie przesłuchałem w czasie tysiąckilometrowych podróży autem, "Demiana" Hessego. W notatniku w którym od czasu jak miałem 15 lat zapisuję tytuły przeczytanych książek, "Demian" ma pozycję 153 z datą sierpień 1992, a więc 29 lat temu.

Jak mnie wtedy poruszył! "Mistycyzm - zupełne nowa jakość!" - napisałem jako nastolatek. "Tylko zakończenie sprawiło mi zawód. W ogóle powieść jest raczej przeciętna literacko. Ale gdzie jest moja droga? Jest inna niż Sinclaira." - pisałem dalej.

Teraz, 29 lat później, "Demian" znowuż nie zachwycił pięknem literackim a na dodatek obudził trochę wątpliwości dotyczących związków przedstawionego obrazu świata z faszyzmem (tym oryginalnym faszyzmem z czasów Hitlera, a nie tym który teraz politycy obrzucają się tak często, że słowo to utraciło swoje lodowate, ponure znaczenie) który próbował zmienić świat i tego rodzaju mistycyzmu używał.

Ale miało być o Mermozie. Dobra znajoma zarekomendowała mi tą książkę Kessela i postanowiłem przeczytać ją w oryginale. I to była literacka uczta, choć oczywiście literacki francuski jest dla mnie trudny, więc szło dość wolno. Ale Kessel pisze tak dosadnie, tak precyzyjnie, jakby trafiał słowami w sam środek tarczy. "Mermoz" to 400 stron literackiej esencji. 

Sam Mermoz był jednym z pionierskich pilotów w czasach gdy dwupłatowce rozwijały prędkości rzędu 120 kilometrów na godzinę o gdy nawalał silnik (co się zdarzało nagminnie) lądowało się na jakiejś łące czy plaży i wyciągało narzędzia aby naprawić awarię. Saint-Exupery był kolegą Mermoza, latali razem dla pierwszej poczty lotniczej łączącej Francję z Ameryką Południową. Kessel znał Mermoza osobiście.

Na koniec cytat opisujący legendarnego pilota: "Archange glorieux, neurasthenique profond, mystique, resigne, paien eblouissant, amoureux de la vie, incline vers la mort, enfant e sage, tout cela etait vrai chez Mermoz, mais tout cela etait faux si l'on isolati chacun de ces elements. Car ils etaient fondus dans une extraordinaire unite."

Przepiękny!

Thursday, 19 August 2021

Intencja

Wydaje mi się że angielski ma pewien problem ze słowem intention, bowiem, moim zdaniem, ma ono dwa znaczenia których angielski nie rozróżnia. Pierwsze znaczenie można przetłumaczyć jako "zamiar": na przykład mam zamiar podnieść rękę. Zamiar to jest coś, co formuje się w umyśle a potem znajduje przełożenie na czynność, zdarzenie czy proces w świecie materialnym. Zamiar jest czymś co znajduje się dokładnie na granicy między umysłem i materią, ale wciąż po stronie umysłu. Materia oddziaływuje na umysł poprzez zmysły a umysł oddziaływuje na materię poprzez zamiary (a potem mięśnie).

Drugie znaczenie angielskiego intention to ... intencja! Poza mszami "w intencji" kogoś czy czegoś można wykonywać różne inne działania. Moja instruktorka jogi zawsze na początku prosiła abyśmy zaczynali sesję asan od wybrania intencji. Uważała że dzięki temu będziemy ćwiczyć lepiej, z większym poświęceniem (także, ćwicząc w jakiejś intencji, zrzekamy się siebie, własnego egoizmu). Ta intencja nie przekłada sie na świat materialny tak bezpośrednio jak zamiar. Ale taka intencja wpływa na motywację która ma ogromny związek z jakością działań w świecie materialnym. W tej intencji drzemie więc duży potencjał i energia przekształcania materii.

Tuesday, 20 July 2021

Czas skuterów

Nadeszło lato i młodzi francuzi wyciągnęli z garaży swoje brzęczące skuterki. Zastanawiam sie czasem kto je pozwala zarejestrować? Jest taki jeden co przejeżdża pod moim oknem codziennie około 7:30. Brzęczenie silniczka słychać już z około kilometra. Nadchodzi. Najpierw zagłusza ptaki, potem zagłusza wszystko. Zastanawiam się czy on w ogóle coś słyszy przez parę godzin po takiej jeździe? Może w pracy z nikim nie musi rozmawiać? Czy czasem zastanawia sie jak jego skuterek psuje parę chwil tysiącom ludzi wzdłuż drogi jego przejazdu? Czy ma wszystkich po prostu gdzieś?

Kontrastem jest Azja. W wielu krajach (np. Chiny) tam już od dawna ludzie przesiedli się na skutery elektryczne. Inne praktycznie nie istnieją. Pamiętam to z Szanghaju z roku 2013, czyli 8 lat temu. Zero brzęczenia, zero spalin. Taki transport w miastach ma na prawdę duży sens.

Ale Europa jakoś uparła się być w ogonie rozwoju. Owszem, widzę sporo elektrycznych rowerów, zwłaszcza po Covidzie. Bruksela chce wprowadzić wszędzie tylko elektryczne samochody, co wydaje się mieć mały sens wobec faktu że większość energii elektrycznej i tak jest produkowana z paliw kopalnych.  Ostatecznie niemiecko-rosyjski Nordstream 2 to pochodna zamknięcia niemieckich elektrowni jądrowych. Teraz kupują prąd we Francji, "eskportując", podobnie jak Włosi, ryzyko nuklearnej awarii do innych krajów. A tymczasem spalanie gazu ziemnego w elektrowni to przecież "eksportowanie" produkcji CO2 poza miasta. W miastach ma być czysto, bo większość wyborców żyje na terenach zurbanizowanych.


Friday, 9 July 2021

Instytut Polsko-Niemiecki


Jako doświadczony emigrant znam całkiem sporo różnych formalnych czy nieformalnych instytucji czy grup polskich za granicą. Jest taka jedna co się wyróżnia: Deutsches Polen-Institut w Niemczech, w Darmstadzie. Pracowałem niegdyś w tamtych okolicach i wciąż dostaję od nich maile.

Deutsches-Polen Institut wyróżnia sie tym, że maile które wysyłają są wyłącznie po niemiecku, a więc ewidentnie są adresowane albo do samych Niemców albo do zasiedziałych Polonusów.  Ale lista ludzi którzy dostają te maile 'z automatu' jest długa, na przykład objęła mnie, kiedy zacząłem pracę w tamtejszym labolatorium. Podobnie jak wielu innych znanych mi Polaków nigdy się z niemieckim na tyle nie otrzaskałem aby z łatwością czytać po niemiecku ogłoszenia dotyczące polskich spraw. Jest to raczej jakieś takie urągliwe i jest demonstrowaniem braku szacunku dla polskości i Polaków. Tak to odbieram.

Ale sprawy stosunków polsko-niemieckich są o wiele bardziej zawikłane. Znam rodaków którzy wprost głoszą wyższość uporządkowanej niemieckości nad chaotyczną i zdezorganizowaną polskością. Ojciec mojej młodzieńczej miłości wyjechał do Niemiec i z odrazą mówił o Polsce. Kolega w pracy nie posuwał się tak daleko ale twierdził że polski opór wobec germanizacji w zaborze pruskim był ... oporem Polaków wobec edukacji w ogóle! 

I, jak zwykle, nie sposób nie przyznać trochę racji każdej ze stron. Jakby nie było od najdawniejszych czasów braliśmy przykład z niemieckich praw i porządków, jeździliśmy autami zaprojektowanymi przez niemieckich inżynierów i nie sposób odmówić niemieckiej organizacji swego rodzaju mistrzostwa. Ale czy to nie idzie w parze z tym, że tylko tak zdyscyplinowany naród jest w stanie wywołać wojnę na skalę II wojny światowej i zabijać ludzi w perfekcyjnie zorganizowanych fabrykach? 

Swego czasu byłem na spotkaniu z Chwinem. Było to spotkanie zorganizowane przez Deutsches-Polen Institut w Darmstadzie, niedaleko pieknej Mathildehoche. Chwin opowiadał o swoich pięknych książkach. I opowiedział jak kiedyś, bodajże w Hamburgu, jakiś stary Niemiec po prezentacji podszedł do niego i powiedział że znał szpital w którym pracował Hanneman. Chwin spytał go czy to prawda że w tym szpitalu w czasie wojny opracowywano technologię wyrobu mydła z ludzkich szczątków. Niemiec odpowiedzał coś w stylu: "nie wiem, ale jeśli nawet to co z tego? Takie były rozkazy..."...

I jakoś tak wolę być Polakiem niż Niemcem.

Sunday, 20 June 2021

Uniwersalizm filozofowania, partykularizm życia

Znalazłem moje własne notatki z roku 2003, notatki z rozmowy z Christophem, samotnym (wtedy, dziś ma żonę i dwójkę dzieci) profesorem fotografii w Arles. Rozmawialiśmy o ogólności i szczególności. Christoph krytykował moją potrzebę i dażenie do uniwersalizmu. Uważał że trzeba wychodzić od partykularyzmu aby dotknąć uniwersalizmu. Mówił że potrzeba uniwersalizmu jest pochodną katolickiego wychowania.

Na przykład nie ma uniwersalnych fotografii, uniwersalnej literatury. Nie ma uniwersalnych kobiet. Każde zdjęcie przedstawia jakąś rzecz, opowiadanie opowiada konkretną historię, jest umieszczone w konkretnym czasie i miejscu. A jednak w jakiś sposób, poprzez te konkretne obiekty czy historie przebijają się prawdy uniwersalne, jakby uniwersalność była ekstraktem zawartym w każdej z rzeczy konkretnych. 

Czy na pewno w każdej? No bo przecież oprócz dobrej literatury jest też ta słaba, oprócz wybitnych zdjęć są też takie średnie, oprócz kobiet wspaniałych z którymi chciaoby sie spędzić życie są też te z którymi jest się bez przekonania. Hm, rzeczywistość nie lubi uogólnień...

Ale po latach szukania, mamy tych kilka ulubionych historii, ulubionych książek, kilku ulubionych fotografów. Po latach szukania, mamy (lub powinniśmy mieć) też jedną kobietę czy jednego mężczyznę którą/którego znamy tak dogłębnie i kochamy tak bardzo że poprzez niego/nią dotykamy wszystkich najważniejszych, najbardziej uniwersalnych aspektów istnienia.



Thursday, 13 May 2021

Czytanie

Kiedyś czytałem ogromne ilości książek. Pochłaniałem książki jak przysłowiowe ciepłe bułeczki. Zapisywałem tytuły, krótkie komentarze.  Dzisiaj większości z nich już nie pamiętam. Czytam mało innej literatury niż ta, która jest mi potrzeba do pracy. To smutne i chciałbym to zmienić...

Ale dochodzę też do wniosku że ilość nie przeradza się w jakość i że może czasem lepiej czytać wciąż tą samą książkę, zgłębiać ją, przez to łączyć ją z własnym życiem. W ten sposób idee z książki mają większe szanse się realizować. 

Tych dobrych idei dotyczących życia, które są przekazywane przez książki,  nie jest tak wiele. Można je znaleźć w wielu książkach. "Wilk stepowy" Hessego, "Zen i sztuka obsługi motocylka" Roberta Pirsiga, "Droga miłującego pokój wojownika" Dana Millmana, "Dziecko w czasie" Iana McEwana (albo "Czarne psy"), "Szpica" Zygmunta Haupta... 

Ah, wymieniłem te książki i trochę zmieniłem zdanie w sprawie czytania wielu książek. Tak, warto! Ale tym niemniej warto też kilka z nich studiować, czytać wielkrotnie, wypisać ponadczasowe cytaty i pozwolić im wejść w naszą codzienność.

 

Tuesday, 11 May 2021

Maj

Maj to jest bardzo dziwny miesiąc. Z jednej strony szaleńczo piękna wiosna, gdy wszystko się budzi a czas i okazje zdają sie przeciekać przez palce, z drugiej jest masa pracy. Tak było od zawsze: jako student przygotowywałem się do sesji a potem zawsze było to nagromadzenie ważnych konferencji i workshopów właśnie w maju. Jest jeszcze trzecia strona: Maj zawiera dużo długich weekendów.

Taki paradoksalny jest Maj.

Saturday, 17 April 2021

Sztuczne myślenie

Próby stworzenia sztucznej inteligencji koncentrują się na algorytmach które wykonują "inteligentne" zadania, jak na przykład prowadzenie samochodu. Ale czy prowadzenie samochodu wymaga inteligencji, czy jest tylko zaawansowaną formą automatyzacji? 

Innym inteligentnym zadaniem jest na przykład komponowanie muzyki, malowanie obrazów lub pisanie tekstów. Na pierwszy rzut oka trudno tym zadaniom, często wykonywanym przez algorytmy AI nadzwyczaj dobrze, odmówić szlachetnej etykietki działalności ekstrenmalnie twórczej a więc i inteligentnej. Z drugiej jednak strony są to rzeczy oparte na tworzeniu czegoś porobnego do milionów obrazów czy tekstów już napisanych przez człowieka. Niewątliwie jest to zaskakująco ciekawe, ale czy jest to inteligencja czy znowuż automatyzacja procesu tworzenia?

Mózg kierowcy, w czasie prowadznia pojazdu, działa w trybie zupełnie automatycznym. Jakaś jego część jest poświęcona analizowaniu otowcznia i wysyłania sygnałów do rąk i nóg które oddziaływują na mechaniczny interfejs auta regulując jego kierunek i prędkość. W gruncie rzeczy umysła sam  sobie jest w tych chwilach dość swobodny i może sobie wędrować.

I właśnie te wędrówki umysłu to coś, co nasza sztuczna inteligencja wydaje się w ogóle ignorować.  W wielu chwilach umysł człowieka jest jak scena, na której non-stop pojawiają się myśli, wspomnienia, wyobrażenia, wspomnienia myśli z niedalekiej przeszłości, fantazje erotyczne, plany na następny dzień lub na następne 10 lat, itp, itd. Ten cały ocean treści wciąż wystwia jakąś treść na scenę a tam, jakiś super-szybki i wszechpotentny nadzorca (rodziaj woli, coś, co decyduje czym jesteśmy, na jakie treści sobie pozwalamy na tym intymnym podwórku naszego wnętrza) decyduje co dalej. Treść jest albo szybko odsłana w mroki (nie)pamięci, albo uznana za ciekawą i rozwijana (czasami tylko przez chwilę aby znowu zostać odesłana w mroki (nie)pamięci, ale czasem z etykietką - ważne, wróć szybko).

Ten sposób działania umysłu definiuje nas jak i jest naszym przekleństwem (nieustanny szum w głowie). I  z jakiegoś powodu, nie ma programów komputerowych które by ten proces próbowąły imitować.. 

Na koniec dodam że myśl o tej charakterystyce ludzkiego umysłu albo raczej spostrzeżenie relacji między "szumem umysłu" a sztuczną inteligencją, pojawiła się w moje głowie jakiś tydzień temu. Od tego czasu trafiała na "scenę" i była obracana, analizowana, przyzwyczajałem się do niej. Od kilku dni była dojrzała do przelania na papier ale dopiero dzisiaj rano miałem na to czas (i energię, ochotę). Ten proces robienia, przekształcania pierwotnej myśli w ciąg słów to nie jest tylko kopiowanie zawartości umysłu, o nie. To "robienie" jest niesamowicie ważną częścia myślenia. Przybierając ostateczną formę myśli przechodzą przez rodzaj weryfikacji, pojawiają się kolejne spostrzeżenia i w końcu myśl staje się całością.

Jak mają to robić programy komputerowe? Nie mam pojęcia.


Monday, 29 March 2021

Amazon

Coraz trudniej kupić na amazonie normalny compact disc z muzyką czy nawet papierową książkę. Korporacja pewnie czerpie małe zyski, po popyt maleje a koszty przechowywani aplików muzycznych czy e-booków są zerowe w porównaniu z materialnymi przeczami. Więc następuje dematerializacja obiektów.

Co więcej, większość obiektór które jeszcze można kupić, jest made in China. Amazon to wielkie drzwi pozwalające na chińską ekonomiczną inwazję. Głupia półka do kuchni pochodzi z Chin i trzeba się nieźle nagooglać żeby znaleźć na przykład polskich producentów. Polskie półki kosztują podobnie, są fajniejsze, ale ani śladu po nich na amazonie. Chiny, poprzez Amazona, jakoś inteligentnie zdominowały rynek internetowego handlu detalicznego w Europie.

Ostatnia uwaga dotyczy cen aut. Ostatni raz kupowałem auto 9 lat temu. Teraz wydaje się że ceny aut eksplodowały. Oczywiście przyczyniła sie do tego walnie Unia Europejska. Podatki ekologiczne, od spalania, osiągają astronomiczne poziomy. Subaru Forester w wersji bazowej kosztuje 40 tys. euro, w czym ekopodatek... 8 tys! I to przed zwykłym VATem! Urzędnicy sądzą że jak sie przesiądziemy na elektryki to uratujemy Ziemię... A przecież większośc Europy spala ropę, gaz i węgiel żeby wyprodukować prąd... 

A tymczasem to samo auto w USA kosztuje 25 tys. dolarów.



Wednesday, 17 March 2021

Cisza po burzy

    Koncepcja śmierci i odrodzenia jest niesłychanie popularna w dziejach ludzkiej cywilizacji. Właściwie jest normą, od dalekowschodniej reinkarnacji, poprzez zmartwychwstanie Chrystusa aż po nowoczesne teorie psychologiczne, w których co jakiś czas umieramy aby odrodzić sie na nowo, wyjść z kokonu do następnej fazy życia.  

    Jako nastolatek nosiłem przy sobie jak biblię tą książkę Kazimierza Dąbrowskiego o cyklach naszego rozwoju, o dezintegracji osobowości która jest niezbędna do tego, aby wznieść się na wyższe poziomy personalnego rozwoju.  Sądziłem że ta książka wyjaśnia to, co działo się ze mną w tamtym burzliwym okresie, pełnym egzystencjalnych kryzysów. 
    
    Adolescencja zakończyła się jakoś późno (a może wcale)? W każdym razie kryzysów nie ubyło. Stały się może trochę mniej egzystencjalne, bardziej związane z pracą, życiowymi partnerami itp. Po takiej "nocy życia", okresie psychologicznego zawirowania, gry wreszcie następuje coś w rodzaju morskiej ciszy, pytanie coraz namolniejsze rodzi się w głowie: czy to było potrzebne? Co to przyniosło? Czy coś zmieniło? Czy faktycznie istnieją jakieś wyższe poziomy? Czy tylko inne formy bytowania?

    Odpowiedzi należy oczywiście szukać w sobie, jak niemal każdych ważnych odpowiedzi. I ta odpowiedź, choć pełna wahania, chyba wciąż jest pozytywna. Czyli burze wciąż warte są zniszczeń które po sobie zostawiają... Hm... 

Monday, 15 March 2021

Liberté, égalité, fraternité, ou la mort


Wolność, równość, braterstwo albo śmierć
. To hasło rewolucji francuskiej ma już przeszło 200 lat. Oczywiście w ciągu tego czasu zarówno rozumienie tych słów jak i implementacja systemu prawnego i politycznego ewoluowały. Na dodatek, o ile wolność i równość wydają się dość łatwe do zrozumienia, to co to jest braterstwo? Czy chodzi tylko o wysokie podatki i wspomaganie uboższych 'braci' ? To jest raczej solidarność, która była ulubionym hasłem nad Wisłą, nie nad Sekwaną. Więc może chodzi o pewien rodzaj konsensusu dotyczącego wizji kraju i tego, w którym kierunku zmierza? Oczywiście francuskie fraternité oznacza też bractwo, tajne stowarzyszenie złożone głównie z mężczyzn, jak masoneria albo bractwo muzułmańskie. No ale zakładam że rewolucjoniści nie to znaczenie mieli na myśli.

Przyjmijmy że chodzi o poczucie więzi wynikające ze współdzielenia najważniejszych wartości i o wspólną definicję kierunku w którym zmierza państwo. Czy takie braterstwo nie stoi czasem w sprzeczności z wolnością albo równością? Weźmy sytuację wojny: kraj jest zagrożony i w imię braterstwa powołuje sie armię a więc ogranicza się wolność ludzi (głównie młodych mężczyzn). Podobnie w czasie najnowszej pandemii: wolności obywateli zostały ograniczone aby ratować system ochrony zdrowia i oraz najstarszą część społeczeństwa, mimo że dla większości ludzi Covid oznacza nie więcej niż cięższe przeziębienie.

A przecież stoimy w obliczu tak zwanej katastrofy demograficznej, która dotknie niemalże całą planetę. Za 20-30 lat większość ludzi chodzących po ulicach będzie miało siwe włosy a duża część młodych będzie pracowała w szpitalach, domach opieki i przy biznesach związanych ze starszymi ludźmi. Wszystko dlatego że spadek dzietności na świecie jest ogromny i żadne migracje go nie zatuszują. Wydaje się że głównym źródłem tego zjawiska jest wzrost dobrobytu ale też nieposkromiony, ślepy apetyt na wolność i równość z pominięciem braterstwa. 

Nasze pojęcie równości na siłę pomija biologiczne różnice między kobietą i mężczyzną. A co by się stało gdyby, zamiast takiego nienaturalnego podejścia, spróbować skonstruować społeczeństwo w którym, zamiast praw równających do współnego mianownika, były prawa dopasowane do różnic biologicznych. W takim społeczeństwie kobiety mogłyby mieć więcej pewnych szczególnych praw niż mężczyźni a ich rola jako matek byłaby szczególnie chroniona, bo sytuacja demograficznej katastrofy tego własnie wymaga.

Zresztą tak na prawdę niektóre z tych rzeczy dzieją się, jak choćby ogromnie długie urlopy wychowawcze w krajach nordyckich czy dodatki na dzieci w Niemczech, Francji czy Polsce. Oczywiście dane wskazują że to wciąż za mało i za późno i pewnie nie ma drogi wyjścia z tego dołka.  Ale smutno mi że moje dzieci będą żyły w kraju czy na planecie ludzi starych.






Friday, 5 March 2021

Cena kreatywności

Są dni kiedy praca polega na spotkaniach i dyskusjach, są dni kiedy polega na setkach małych zadań, czasmi bezsensonych jak wypełnianie jakichś formularzy, są dni kiedy polega na szukaniu właściwego kierunku, na planowaniu. Takie dni wydają sie bezproduktywne, wciąż patrzy się w przestrzeń i popija kawę, ale wcale nie są bezproduktywne, wręcz przeciwnie. No i wreszcie istnieją dni techniczne, które spędza się w świecie obliczeń, programowania, algorytmów czy nad czym to tam ktoś musi pracować.

Koncentracja na pracy jest stanem swego rodzaju wyzwolenia. Na kilka godzin zapomina się o sobie i atakuje się problem z różnych stron. Uproczywie, dopisuje się kod, sprawdza się błedy w obliczeniach, aż do tego momentu satysfakcji, gdy gotowy jest produkt, obliczenia, gdy wszystko zaczyna działać. To w te techniczne dni czuje się że się na prawdę pracowało, bowiem stworzyło się coś.

Od małego chciałem być rozwiązywać problemy, główkować i mieć wgląd w tajemnice rzeczywistości. Myślałem o filozofii, literaturze a w końcu o magii. A od magii to już tylko mały krok do fizyki (i do technologii, biologii, medycyny, ale kiedyś te inne drogi nie były takie oczywiste). Dziś myślę że jest zaskakująco dużo zajęc które mogą dostarczać intelektualnego spełnienia. W gruncie rzeczy mechanik samochodowy który rozumie silniki i na prawdę je naprawia (a nie tylko wymienia części podług instrukcji) też spełnia się intelektualnie.

No ale jest ten aspekt twórczości, kreatywności. Dajmy na to że jest ten dzień główkowania, ogromnej koncentracji. Na końcu jest ta nowa rzecz, jakieś obliczenie którego nikt dotąd nie zrobił, albo po prostu moje małe odkrycie może zresztą nieskomplikowane dla paru innych fizyków którzy kiedykolwiek o tym myśleli. Takie skończone obliczenie, napisany papier, daje niesamowitą satysfakcję. Przez chwilę czuję się jak surfer na szczycie fali, cały świat leży u stóp, powinęłem dostać miliony nagrody, stada groupies powinny forsować moje drzwi.

No ale twórczość w naukach ścisłych zwykle nie rodzi takiej popularności jak twórczość w pop-muzyce, rocku czy też osiągnięcia sportowe (powiedzmy jasno, nic nie umniejszając sportowi: to nie jest twórczość!), itd. Odwoływanie się do emocji (np. na stadionie) jest o wiele bardziej zyskowne w naszej bańce kulturowej niż odwoływanie się do skomplikowanych konstruktów intelektualnych. 

Kiedyś znajomy amerykanin opowiedział mi że na jego uniwersytecie laureat nagrody Nobla z fizyki zarabia niemal 10 razy mniej niż terner koszykówki. I tak to wygląda. Twórczość najczęściej jest niedoceniana. Jeśli robi się popularna to głównie dzięki modzie. I nie, nigdy nie będzie żadnych gruppies czy spektakularnych nagród finansowych. Musi wystarczyć satysfakcja z pracy, z udanych eksperymentów czy obliczeń. 

Saturday, 20 February 2021

Tęsknota za barem


Są takie dni kiedy tęsknię za tym aby pójść do baru i zamówić wódkę. Pijąc samemu w barze doświadcza się samotności o wiele silniej niż pijąc samemu na przykład w domu. Fakt że dookoła, na wyciągnięcie ręki są ludzie a jednak jest się samemu, działa jak wzmacniacz poczucia samotności.

Czy zastąpić tą potrzebę ekstremalnej samotności w barze? Skąd bierze się potrzeba ryzyka?

Jako że tu, gdzie mieszkam obowiązuje tak zwana godzina policyjna, więc po 20 nie uświadczy się aut na drogach. Można gnać 150 tam gdzie są znaki do 70, można jechać lewym pasem, można tak rozpędzić auto tak że na małym asfaltowym wzgórku na chwilę wylatuje się w powietrze. To wszystko zrobiłem dzisaj wieczorem gnając z powrotem do domu. Kontrolka systemu kontroli trakcji mrugała jak oszalała, tył uciekał na zakrętach, serce zabiło mocnej kilka razy kiedy było się na granicy przyczepności, a kiedy wjechałem do garażu czuć było ten smród od przypalonych gum czy czego tam jeszcze. Głupie, nieodpowiednie, niebezpieczne a jednak... 

A jednak co? Coś mnie usprawiedliwia? Nic nie usprawiedliwia ryzykowani życia w ten sposób, zwłaszcza kiedy jest się rodzicem. A jednak nie czuję się z tym źle. Wręcz przeciwnie. Dlaczego? Dlaczego, z jakiego powodu, bezsensowne ryzykowanie życiem jest częścią mojej natury? Czy chodzi o to, aby poczuć mocniej że się żyje? Czy może o to że, wobec nieuchronności śmierci, czasu do czasu trzeba rzucić monetą, że to może już teraz i tu właśnie, pod rozgwieżdżonym niebem, na swoich własnych zasadach, a nie za 10 lat na jakimś paskudnym szpitalnym łóżku, na łasce jakichś zapracowanych lekarzy.

I dlatego czasem, niezbyt często, trzeba, uczciwie i dogłębnie, pojechać 150 na zakręcie i czuć jak tył auta ucieka i powstrzymać się od słabości naciśnięcia hamulców, zdać się na niepewność przyczepności opon...



Thursday, 18 February 2021

Napisy końcowe

Lubię oglądać napisy końcowe po holywoodzkich filmach. Wy też tak macie? No końcu jest defilada nazwisk i o rany!, jakie to nazwiska?! Brzmią niby niemiecko, latynosko, azjatycko, niby-polsko czy rosyjsko i tak dalej. Cały świat wymieszany w tyglu Ameryki. 

Daje to wrażenie nieskończoności tego świata gdzieś tam, w totalnym przeciwieństwie do mojego niewielkiego, ciepłego i wygodnego mieszkanka z niedużym, trochę mrugającym ekranem laptopa. Przeniosłem się tutaj z mieszkania w drewnianym domu w którym, bez napalenia w piecu było zimno niewygodnie i wcale nie wiem czy to była dobra decyzja.  

W jakiś sposób szorstkość warunków życia, jego tymczasowość sprawiała że życie było bliższe życiu prawdziwemu. I czy to proste zdanie nie wyjaśnia to większości mojej historii?

Ah ta zwodnicza tęsknota za prostymi wyjaśnieniami.

Saturday, 6 February 2021

Taki wieczór choć rano

Raz czy dwa razy do roku dzień budzi się i dojrzewa, ale światło jakby nie nadąża za godzinami, jest przyciemnione, ma dziwny, nieziemski kolor, spektrum przesunięte w niewyjaśniony sposób. Dzisiaj akurat wydaje się nienaturalnie czerwonawe i nienaturalnie rozproszone. Chmury są ciężkie, ale nie stanowią wystarczająego wyjaśnienia zjawiska.  Czas jest zawieszony co współgra ze wspomnieniem Fiorenzy, która rok temu po raz ostation nabrała odrobinę powietrza w płuca i pożegnała się z tym swiatem. 

Taki wieczór choć rano, jak kiedyś napisał Sted.

A tymczasem wszystko wydaje się mieć swoje wyjaśnienie: https://www.20min.ch/fr/story/les-sables-du-sahara-jaunissent-le-ciel-romand-637824474837

Monday, 18 January 2021

Biała transformacja

Często dokonuje się w nocy, ale tym razem zaczęła się po południu. Jest niezlaeżna od nas, nie można jej zaradzić. Zmienia cały świat, przykrywa go białą warstwą puchu, sprawia że samochody jeżdżą wolniej albo lądują w rowach i że okoliczne pagórki stają się miejscem do całodziennych zabaw dzieci.

Dlaczego większość z nas lubi śnieg, skąd bierze się radość patrzenia na tą białą konwersję pejzażu? Czy chodzi o aspekt tylko estetyczny? O zaniknięcie detali, ukrycie brudu, uproszczenie rysunku który przedstawia świat, o swego rodzaju konwersję 'high-key', przypominającą poetyczne chińskie obrazy?  A może chodzi też o dziwną ciszę związaną z białym puchem? Skąd ona się bierze? Przez mniejszą ilość aut na drogach czy może puch ma zdolność wyciszania dźwięków?

Śnieżna zima przywraca wiarę w to, że porządek rzeczy wcale nie jest tak bardzo zachwiany.


Wygenerowane przez DALL-E 3.