Wednesday, 17 March 2021

Cisza po burzy

    Koncepcja śmierci i odrodzenia jest niesłychanie popularna w dziejach ludzkiej cywilizacji. Właściwie jest normą, od dalekowschodniej reinkarnacji, poprzez zmartwychwstanie Chrystusa aż po nowoczesne teorie psychologiczne, w których co jakiś czas umieramy aby odrodzić sie na nowo, wyjść z kokonu do następnej fazy życia.  

    Jako nastolatek nosiłem przy sobie jak biblię tą książkę Kazimierza Dąbrowskiego o cyklach naszego rozwoju, o dezintegracji osobowości która jest niezbędna do tego, aby wznieść się na wyższe poziomy personalnego rozwoju.  Sądziłem że ta książka wyjaśnia to, co działo się ze mną w tamtym burzliwym okresie, pełnym egzystencjalnych kryzysów. 
    
    Adolescencja zakończyła się jakoś późno (a może wcale)? W każdym razie kryzysów nie ubyło. Stały się może trochę mniej egzystencjalne, bardziej związane z pracą, życiowymi partnerami itp. Po takiej "nocy życia", okresie psychologicznego zawirowania, gry wreszcie następuje coś w rodzaju morskiej ciszy, pytanie coraz namolniejsze rodzi się w głowie: czy to było potrzebne? Co to przyniosło? Czy coś zmieniło? Czy faktycznie istnieją jakieś wyższe poziomy? Czy tylko inne formy bytowania?

    Odpowiedzi należy oczywiście szukać w sobie, jak niemal każdych ważnych odpowiedzi. I ta odpowiedź, choć pełna wahania, chyba wciąż jest pozytywna. Czyli burze wciąż warte są zniszczeń które po sobie zostawiają... Hm... 

No comments:

Post a Comment