Wolność, równość, braterstwo albo śmierć. To hasło rewolucji francuskiej ma już przeszło 200 lat. Oczywiście w ciągu tego czasu zarówno rozumienie tych słów jak i implementacja systemu prawnego i politycznego ewoluowały. Na dodatek, o ile wolność i równość wydają się dość łatwe do zrozumienia, to co to jest braterstwo? Czy chodzi tylko o wysokie podatki i wspomaganie uboższych 'braci' ? To jest raczej solidarność, która była ulubionym hasłem nad Wisłą, nie nad Sekwaną. Więc może chodzi o pewien rodzaj konsensusu dotyczącego wizji kraju i tego, w którym kierunku zmierza? Oczywiście francuskie fraternité oznacza też bractwo, tajne stowarzyszenie złożone głównie z mężczyzn, jak masoneria albo bractwo muzułmańskie. No ale zakładam że rewolucjoniści nie to znaczenie mieli na myśli.
Przyjmijmy że chodzi o poczucie więzi wynikające ze współdzielenia najważniejszych wartości i o wspólną definicję kierunku w którym zmierza państwo. Czy takie braterstwo nie stoi czasem w sprzeczności z wolnością albo równością? Weźmy sytuację wojny: kraj jest zagrożony i w imię braterstwa powołuje sie armię a więc ogranicza się wolność ludzi (głównie młodych mężczyzn). Podobnie w czasie najnowszej pandemii: wolności obywateli zostały ograniczone aby ratować system ochrony zdrowia i oraz najstarszą część społeczeństwa, mimo że dla większości ludzi Covid oznacza nie więcej niż cięższe przeziębienie.
A przecież stoimy w obliczu tak zwanej katastrofy demograficznej, która dotknie niemalże całą planetę. Za 20-30 lat większość ludzi chodzących po ulicach będzie miało siwe włosy a duża część młodych będzie pracowała w szpitalach, domach opieki i przy biznesach związanych ze starszymi ludźmi. Wszystko dlatego że spadek dzietności na świecie jest ogromny i żadne migracje go nie zatuszują. Wydaje się że głównym źródłem tego zjawiska jest wzrost dobrobytu ale też nieposkromiony, ślepy apetyt na wolność i równość z pominięciem braterstwa.
Nasze pojęcie równości na siłę pomija biologiczne różnice między kobietą i mężczyzną. A co by się stało gdyby, zamiast takiego nienaturalnego podejścia, spróbować skonstruować społeczeństwo w którym, zamiast praw równających do współnego mianownika, były prawa dopasowane do różnic biologicznych. W takim społeczeństwie kobiety mogłyby mieć więcej pewnych szczególnych praw niż mężczyźni a ich rola jako matek byłaby szczególnie chroniona, bo sytuacja demograficznej katastrofy tego własnie wymaga.
Zresztą tak na prawdę niektóre z tych rzeczy dzieją się, jak choćby ogromnie długie urlopy wychowawcze w krajach nordyckich czy dodatki na dzieci w Niemczech, Francji czy Polsce. Oczywiście dane wskazują że to wciąż za mało i za późno i pewnie nie ma drogi wyjścia z tego dołka. Ale smutno mi że moje dzieci będą żyły w kraju czy na planecie ludzi starych.
No comments:
Post a Comment