Zwykle jednomyślność wydaje mi się podejrzana bo trąci "jednopartyjną demokracją", której efektów miałem okazję doświadczyć przez pierwszych kilkanaście lat mojego życia. Ale w przypadku odpowiedzi Zachodu na Rosyjską inwazję na demokratyczne, Europejskie państwo, jednomyślność jest wzruszająca.
Ta jedność Zachodu jest tym wspanialsza, że zwykle państwa są podzielone, mają odrębne interesy, poglądy i nie szczędzą sobie gorzkich słów i oskarżeń w czasie debat politycznych. I tylko taka jedność, niemalże absolutna, gdzie rządy, firmy, korporacje i obywatele mówią jednym głosem, tylko taka jedność jest w stanie powstrzymać Putina.
Nie, Zachód nie ma monopolu na rację. Nie może mieć, bo otwarta cywilizacja ma wiele racji. Kiedy Amerykańscy żołnierze ginęli w Wietnamie, Amerykańscy studenci w Kaliforni protestowali przeciwko tej wojnie, choć w gruncie rzeczy była to wojna z podstępnym komunizmem, usiłującym przejąć całą planetę. Każdy kto usiłuje protestować w Rosji, po kilku minutach jest aresztowany przez reżimowe służby. W Rosji jest jedna racja, ale Putin wywołując wojnę z Ukrainą w żadki sposób pokazał jak błędna jest ta racja.
To bardzo proste: na tym świecie nie ma miejsca na Putinowskie imperium. Nikt go nie chce za wyjątkiem samego Putina i pewej nielicznej grupki oligarchów (czyżby? Przecież nawet oni mają domy w Londynie a ich dzieci studjują na Zachodnich Uniwersytetach). A oni nie mają prawa narzucać swojej woli wolnym ludziom.
Zasadniczo Putin już przegrał. Tak czy inaczej. Jeśli imperium najpierw zachwiało się dziwnie w pod koniec lat 80-tych zeszłego stulecia, to teraz własnie rozsypuje się w pył. Tam, na Wschodzie wkrótce moję pojawić się próżnia. Kto ją wypełni?