Thursday, 18 May 2023

Ichtys

Wniebowstąpienie, ascension, święto upamiętniające ostatnią wizytę Jezusa na ziemi, przed wstąpieniem w niebiosa. Jezus na prawdę odchodzi dopiero 40 dni po śmierci, w międzyczasie trwają w swoistym bardo, co jest buddyjskim terminem na stan między życiem a śmiercią. Co ciekawe, w tradycji buddyjskiej istnieje pojęcie 49 dni między śmiercią a reinkarnacją. Najwyraźniej nasze cywilizacje pochodzą ze wspólnego pra-kotła, ale mnie dzisiaj nurtuje przyziemne pytanie dlaczego w Szwajcarii, która jest wpółprotestancka, jest wolne, a w Polsce, Francji, Włoszech nie? Przypominam sobie że to pytanie nurtuje mnie co roku. Prawdopodobnie dlatego że to jest jedno z niewielu świąt wspólnych dla katolików i protestantów. 

W nocy obudziłem się i czytałem niedawno odkrytą książkę Brodskiego o Wenecji. Znalazłem ją tylko po angielsku (eh, żywot miłośnika literatury na emigracji), w którym to języku książka nosi tytuł "Watermark" czyli "Znak wodny". Proza Brodskiego jest mocna i zaskakująco trafna. Notuję wiele cytatów, między innymi ten:

"No doubt the attraction toward the smell (of freezing seaweed) should have been attributed to a childhood spent by the Baltic, the home of that meandering siren from the Montale poem. (...) The source of that attraction, I’d always felt, lay elsewhere, beyond the confines of biography, beyond one’s genetic makeup—somewhere in one’s hypothalamus, which stores our chordate ancestors’ impressions of their native realm of—for example—the very ichthus that caused this civilization." 

Na Zachodzie lubimy negować nasze korzenie. Szukamy alternatyw dla kościoła katolickiego, oskarżamy go o zbrodnie, pedofilię, morderstwa, nadmierne bogactwo, wyprawy krzyżowe, agresywne "nawracanie" niewiernych (ciekawe, słowo nawracanie sugeruje że niewierni byli już kiedyś na właściwiej drodze, zboczyli i trzeba ich na nią nawrócić) i tak dalej. Ulubione alternatywy to ateizm, hedonizm, komunizm, scjentologia, buddyzm czy próby powrotu do oryginalnej,  słowiańskiej duchowości, bowiem przecież całe to złe chrześcijaństwo i nas, dobrych i żyjących w zgodzie z naturą Słowian niegdyś podbiło, podobnie jak Hiszpanie podbili i zniszczyli Majów, Anglosasi Indian z Ameryki Północnej a kosmiczna korporacje lud Na'vi na planecie Pandora (no cóż, w filmie się to jednak nie udało). Tak więc kpimy z dewocji moherowych beretów jednocześnie bojąc się przyznać że to chrześcijaństwo właśnie zbudowało tą naszą cywilizację, że tkwi w nas od pokoleń, zakorzeniony głęboko w podświadomości, niemożliwy do wyplenienia. Miliony ludzi, tysiące lat historii a my próbujemy to zastąpić jak naprędce obdzierganym światopoglądem, co więcej atakujemy chrześcijaństwo, chcemy je wyeliminować. Ale natura nie znosi pustki i to, co przychodzi na miejsce chrześcijaństwa nie oferuje tak podstawowych zasad jak oddzielenie (przynajmniej teoretyczne) państwa od kościoła czy tolerancja dla innowierców.

I dlatego ja, ochrzczony i niewierzący w zinstytucjonalizowanego Boga, bronię kościoła. 



No comments:

Post a Comment