Tuesday, 24 March 2020

Tutto andra bene

Wśród niektórych z moich włoskich przyjaciół panuje od lat epidemia tutto andra bene.  W przełożeniu na polski powinno to zabrzmieć jakoś to będzie. Przykłady.
U jednego z moich znajomych zostało zdiagnozowane schorzenie wątroby. Nic niebezpiecznego, ale alkohol powinien pójść w odstawkę, bo za parę lat może się to lekkie schorzenie obrócić w całkiem poważne. Tak powiedział lekarz. Tym niemniej Gianni (imię zmienione ze względu na ochronę prywatności), codziennie wypija piwo jako aperitivo i ze dwa kieliszki wina do kolacji. Tutto andra bene
Zdjęcie cyrkulujące ostatnio we Włoskich mediach.
Przykład drugi: dziewczyna kochająca koty. To nic że mieszka na 35 m2 z małym dzieckiem, to nic że ledwo ma czas na pracę, bierze sobie dwa koty. W sumie to najpierw jedną kotkę, która potem zachodzi w ciążę i rodzi małe. Zatrzymują jedne z małych. Mimo zmieniania kuwety 2-3 razy dziennie w domu śmierdzi. Koty też chorują, co kosztuje sporo pieniędzy i czasu. Dziewczyna nie znajduje czasu na pracę, którą ponoć kocha. Ma problemy z przedłużeniem kontraktu. Dziecko ma podrapane dłonie, bo koty są z tych trochę agresywnych. Kto wie jakie choróbska gnieżdżą się w tym domu. No ale tutto andra bene.
Spacerując po San Lorenzo trudno nie wdepnąć w psie gówno. Śmieci po ulicach rozwiewa wiatr. Nie byłoby dziwne gdyby następna epidemia wybuchnęła właśnie tu, wśród pyłów z wysuszonych odchodów na uliach.
I ten aspekt Włoch mnie niepokoi. Co prawda Włochy to cywilizowana północ i dzikie, niecywilizowane południe, ale Rzym należy już do południa. Jeśli COVID-19 przemieści się tutaj to może być sporo gorzej niż na północy. 

No comments:

Post a Comment