Sunday, 15 October 2023

Różne strony sadyzmu

    Jechałem kiedyś tą trzypasmówką która przecina Katowice zaraz obok Spodka. Była wiosna, słoneczny dzień, duży ruch, toteż dopiero w ostatniej chwili zauważyłem niewielki poruszającą się biały wzgórek na środku pasa, który wynurzył się spod podwozia auta mknącego przede mną. Nagłe uderzenie adrenaliny do głowy, refleks, skupienie i trzy małe kocięta, znalazły się między kołami mojego auta. Wbiłem wzrok we wsteczne lusterko aby sprawdzić czy żyją i czy mi się nie przywidziało, ale jedyne co zobaczyłem to maska kolejnego auta. Najprawdopodobniej przeżyły mój przejazd, ale przecież zaraz, za chwilę ktoś w nie wjedzie, nie ma innej opcji. Gorączkowa analiza sytuacji nie doprowadziła do rozwiązania. Zatrzymać się? Nie było pobocza! Stanąć na pasie? Przy tym natężeniu ruchu równałoby się to samobójstwu. Co zrobić, co...?

Obrazek wygenerowany przez DALL-E.

    Nic. Byłem już kilometr dalej, w strumieniu tysiąca aut i nic nie mogłem zrobić. Nikt nie mógł nic zrobić bez doprowadzenia do wypadku. Gardło było suche. Umysł pełen pytań i bolesnego buntu.

    Kto? Dlaczego? Dlaczego ktoś zostawił malutkie, kilkutygodniowe kocięta na środku ruchliwej drogi w centrum metropolii? Przecież nie znalazły się tam przypadkiem, ktoś musiał je z premedytacją wyrzucić. Może nawet z góry, z wiaduktu. Może tam stał i patrzył co się stanie, kto je rozjedzie. A może satysfakcję sprawiała mu sama wiedza że zginą przerażone do granic możliwości, na samym początku ich miękkiego kociego życia? Można nawet czerpał przyjemność z ich cierpienia i z potencjalnego cierpienia kierowców, zwłaszcza tego którego auto w końcu zamieni miękkie ciała w krwawe plamy na asfalcie?

    Kiedyś, w średniowieczu, ponoć sadyzm był częścią życia publicznego. Kary cielesne, chłosty, tortury, nabijanie na pal, palenie żywcem, to wszystko było częścią codzienności czy może nawet świątecznym przedstawieniem. W dzieciństwie spotkałem kilku sadystów, torturujących zwierzęta. Nie mówię o dzieciach torturujących owady, ale byli ludzie którzy zabijali na przykład koty w szczególnie bestialski sposób. Budzili grozę, nie chciało się być w ich obecności, bo ewidentnie czerpali przyjemność z cudzego cierpienia. Ale skoro w średniowieczu bestialstwo było powszechne to może część z tego tkwi jeszcze w niektórych z nas? Im bardziej na wschód...

    W ostatnich latach był ISIS, Bucza, teraz Hamas... ludzie mordujący innych tak, aby zadać jak najwięcej cierpienia, aby po nocach śniły się koszmary. Dlaczego? W nadziei że wzbudzą grozę która pomoże im osiągnąć zwycięstwo? Czy wręcz przeciwnie, w nadziei że wzbudzą taką żądzę odwetu że wojny nigdy nie ucichną, przez następne pokolenia. A może z przyjemności?

Thursday, 12 October 2023

Gorący październik

Te dni zaczynają się od jesiennych mgieł, przez które, początkowo z trudem, przebija się słońce, po czym przechodzą w popołudnia suche i ciepłe, właściwie gorące, jak na październik. Jest w tej pogodzie coś, co zwykle spotykało się w kwietniu, jakieś rozleniwienie, chęć nic nie robienia. Zamiast pędzić do domu schodzę z roweru i spokojnie, powoli idę przez las.

Obrazek wygenerowany przez DALL-E.

Kiedy tekst, opis, zaczyna zawierać zbyt dużo słów? Kiedy dodanie informacji nie tylko nie poprawia przekazu ale wręcz go pogarsza? Ile trzeba nie-dopowiedzieć aby wyrazić się jak najprecyzyjniej? Takie mnie nękają pytania... 

Wednesday, 4 October 2023

Mądrość starszyzny

Ostatnio często znajduję się w towarzystwie 60-cio czy 70-cio letnich facetów (zdarzają się też kobiety, ale o wiele rzadziej) których znam z ich prac, książek czy artykułów. Nie są to ludzie znani wszystkim ale w swych wąskich działkach są prawdziwymi mistrzami, guru których zna każdy kto choć liznął daną dziedzinę. Bardzo często ci ludzi są też ciekawi całego świata, mają przemyślenia na wiele różnych tematów, no i oczywiście korci mnie wyciągnąć to od nich. Sam nie jestem młodzieńcem, dużo przeżyłem, widziałem, przemyślałem i jeśli coś wiem to to, że nie wiem wszystkiego, że moje opinie są jedne z wielu możliwych a ostateczna prawda, o ile w ogóle istnieje (i co to w ogóle znaczy "ostateczna prawda"?), jest absolutnie efemeryczna. 

Wygenerowane przez DALL-E.

Słucham więc Luciano - który oprócz tego, że jest absolutnym mistrzem w projektowaniu cyklotronów, jest także filozofem - z bezwarunkową ciekawością. Co myśli on, dwadzieścia parę lat starszy, o świecie? Co myśli o genezie nauki? Mówi o ważności narzędzi w poznawaniu i zmieniniu świata. Przykładem niwzwykle istotnego narzędzia jest ... równanie matematyczne. Oczywiście historycy matematyki dochodzą początków algebry, czyli teorii rozwiązywania równań, już w pradawnym Babilonie, ale pełny formalny zapis równań, ten który umożliwił ogromną ekspancję nauki, to dzieło Europy. Można powiedzieć że przed XVI wiekiem nie mieliśmy, jako cywilizacja, potężnego narzędzia zwanego równaniem matematycznym! Coś, co wydaje się tak podstawowe, jeszcze 400 lat temu właściwie nie istniało. A zapewne kiedy rodziło się, przypominało magię, bo dawało moc przewidywania.

No i tak sobie gawędzimy o cudach cywilizacji, w ramach "oficjalnej" wersji historii, bez potrzeby ufoludków którzy mieliby nas popychać do przodu (lub hamować, w zależności jakiego youtubowca się ogląda), bez von Danikena który dziś byłby zapewne jednym z tych youtuberów. Luciano jest pogodny, pełen życia, ciekawski. Mówi o różnych typach inteligencji. Inteligencja biznesowa, inżynieryjna, polityczna, emocjonalna. Popijamy piwo. Trudno uwierzyć że spędziliśmy dzień dyskutując instalację która będzie zawierać 4000 ton ciekłego ołowiu ogrzewanego przy pomocy 300 megawatowego reaktora.