Saturday, 20 February 2021

Tęsknota za barem


Są takie dni kiedy tęsknię za tym aby pójść do baru i zamówić wódkę. Pijąc samemu w barze doświadcza się samotności o wiele silniej niż pijąc samemu na przykład w domu. Fakt że dookoła, na wyciągnięcie ręki są ludzie a jednak jest się samemu, działa jak wzmacniacz poczucia samotności.

Czy zastąpić tą potrzebę ekstremalnej samotności w barze? Skąd bierze się potrzeba ryzyka?

Jako że tu, gdzie mieszkam obowiązuje tak zwana godzina policyjna, więc po 20 nie uświadczy się aut na drogach. Można gnać 150 tam gdzie są znaki do 70, można jechać lewym pasem, można tak rozpędzić auto tak że na małym asfaltowym wzgórku na chwilę wylatuje się w powietrze. To wszystko zrobiłem dzisaj wieczorem gnając z powrotem do domu. Kontrolka systemu kontroli trakcji mrugała jak oszalała, tył uciekał na zakrętach, serce zabiło mocnej kilka razy kiedy było się na granicy przyczepności, a kiedy wjechałem do garażu czuć było ten smród od przypalonych gum czy czego tam jeszcze. Głupie, nieodpowiednie, niebezpieczne a jednak... 

A jednak co? Coś mnie usprawiedliwia? Nic nie usprawiedliwia ryzykowani życia w ten sposób, zwłaszcza kiedy jest się rodzicem. A jednak nie czuję się z tym źle. Wręcz przeciwnie. Dlaczego? Dlaczego, z jakiego powodu, bezsensowne ryzykowanie życiem jest częścią mojej natury? Czy chodzi o to, aby poczuć mocniej że się żyje? Czy może o to że, wobec nieuchronności śmierci, czasu do czasu trzeba rzucić monetą, że to może już teraz i tu właśnie, pod rozgwieżdżonym niebem, na swoich własnych zasadach, a nie za 10 lat na jakimś paskudnym szpitalnym łóżku, na łasce jakichś zapracowanych lekarzy.

I dlatego czasem, niezbyt często, trzeba, uczciwie i dogłębnie, pojechać 150 na zakręcie i czuć jak tył auta ucieka i powstrzymać się od słabości naciśnięcia hamulców, zdać się na niepewność przyczepności opon...



Thursday, 18 February 2021

Napisy końcowe

Lubię oglądać napisy końcowe po holywoodzkich filmach. Wy też tak macie? No końcu jest defilada nazwisk i o rany!, jakie to nazwiska?! Brzmią niby niemiecko, latynosko, azjatycko, niby-polsko czy rosyjsko i tak dalej. Cały świat wymieszany w tyglu Ameryki. 

Daje to wrażenie nieskończoności tego świata gdzieś tam, w totalnym przeciwieństwie do mojego niewielkiego, ciepłego i wygodnego mieszkanka z niedużym, trochę mrugającym ekranem laptopa. Przeniosłem się tutaj z mieszkania w drewnianym domu w którym, bez napalenia w piecu było zimno niewygodnie i wcale nie wiem czy to była dobra decyzja.  

W jakiś sposób szorstkość warunków życia, jego tymczasowość sprawiała że życie było bliższe życiu prawdziwemu. I czy to proste zdanie nie wyjaśnia to większości mojej historii?

Ah ta zwodnicza tęsknota za prostymi wyjaśnieniami.

Saturday, 6 February 2021

Taki wieczór choć rano

Raz czy dwa razy do roku dzień budzi się i dojrzewa, ale światło jakby nie nadąża za godzinami, jest przyciemnione, ma dziwny, nieziemski kolor, spektrum przesunięte w niewyjaśniony sposób. Dzisiaj akurat wydaje się nienaturalnie czerwonawe i nienaturalnie rozproszone. Chmury są ciężkie, ale nie stanowią wystarczająego wyjaśnienia zjawiska.  Czas jest zawieszony co współgra ze wspomnieniem Fiorenzy, która rok temu po raz ostation nabrała odrobinę powietrza w płuca i pożegnała się z tym swiatem. 

Taki wieczór choć rano, jak kiedyś napisał Sted.

A tymczasem wszystko wydaje się mieć swoje wyjaśnienie: https://www.20min.ch/fr/story/les-sables-du-sahara-jaunissent-le-ciel-romand-637824474837