Friday, 30 October 2020

Problemy moralne

Czy można przejść przez życie nikogo nie krzywdząc? Czy komuś to się w ogóle udało? Czy Jezus nie zabił nawet mrówki? Takie mnie dzisiaj nachodzą myśli. Tak, ktoś mi nawrzucał, za coś co - tak - zrobiłem i czego - tak - żałuję. I miał ten ktoś rację, przynajmniej częściowo, ale w dużej części. I mam na swoja obronę to i owo, własne trudności w tamtym okresie - nie było łatwo - ale koniec końców to tylko wymówki. Więc jak jest, taki byłem? Niedobrym człowiekiem byłem? Na tyle nieuważnym że nie spostrzegałem że robię źle? Na tyle niedoświadczonym aby nie rozumieć, nie zdawać sobie sprawy? Na tyle brakowało mi empatii aby nie wyczuć jak moje czyny raniły kogoś? A może nadal taki jestem i zrobiłbym znowu to samo?

Jest piątek wieczór, jest kolejny lockdown a ja myślę o tym i ... czuję się żywy, bardziej niż w wielu innych momentach. Czuję swoją odpowiedzialność, czuję swoją winę, czuję.... Czyli przechodzę takie małe katharsis. Czy to to jest krok w stronę przebaczenia? Czy przebaczenie jest unieważnieniem, czy zostawia nas znowu czystymi, niewinnymi?

Tyle pytań... a w końcu ta myśl nastraszniejsza. Co jeśli musimy zrobić coś złego, aby odczuć na własnej skórze naturę zła. Bo teoria teroią ale prawdziwa nauka jest praktyczna. Możemy przeczytać milion książek o moralności, ale ważniejsze będzie zobienie czegoś złego i przeżycie tego uczynku do końca, wypicie tego kielicha do dna, bo dopiero to nas może uczynić lepszymi, nie kursy moralności, bajania o dobrym i złym.... A to oznacza że zła nie da się nigdy usunąć, pewna doza zła jest niezbędna aby istniało dobro, nie tylko jako przeciwwaga ale dlatego że nauka moralności jest ćwiczeniem praktycznym, jak zresztą większość tego czego uczą się umysły (chyba z nielicznymi wyjątkami).

Dlatego też nie ma sensu dążenie do idealnie sprawiedliwego społeczeństwa. Pewną dozę niesprawiedliwości należy tolerować, bo ona pozwala rosnąć jednostką, choćby dostarczając im paliwa do buntu.





Friday, 23 October 2020

Godzina policyjna

No to mamy we Francji i w Rzymie godziny policyjne. Paskudnie to brzmi, ale tylko po polsku. Anglicy, francuzi, włosi postarali się aby słowo nie przerażało: curfew, couvre-feu, coprifuoco, co generalnie nie pochodzi od policjantów partolujących ulice ale od wieczornego nakazu gaszenia świateł. Może i słowo nie przeraża ale nie oddaje istoty rzeczy bo teraz światła można palić do rana natomiast policja jednak będzie krążyć i wyłapywać nocnych maruderów.

Thursday, 15 October 2020

Jesienne transformacje ciała

No i już są, te wilgotne poranki kiedy termometr pokazuje 4 stopnie, o siódmej jest wciąż dość ciemno i wcale nie chce się wychodzić z łóżka. Październikowe ciało jest leniwe a jednocześnie staje się odporniejsze na chłód. Wychodzę o 7, auto pokryte jest rosą, z tych co prędko nie wyparują. Chłód przenika palce, dłonie które ścierają rosę z lusterek. I tak jest lepiej niż wczoraj, kiedy jechałem na rowerze a chłód przenikał przez spodnie, koncentrował się w kostkach i w okolicach gardła. Przy okazji wczorajszego dojazdu do pracy - rowerem - spostrzegłem że samochody wciąż jeszcze smorodzą. Mimo katalizatorów, dieselgate, EURO 5,6 i kto wie co tam jeszcze, auta elektryczne wciąż mają sens.

Bądź co bądź ciało dostosowuje się do chłodu. Przez większość września było ciepło a zimne dni przyszły nagle. Na początku nie przeszkadzały, jakby zapas ciepła zgromadzony w ciele miał wystarczyć na zimę. Potem, z początkiem października, zaczęły być dokuczliwe, a teraz są znowu znośniejsze. Ciało sie zabezpiecza i zimno, choć błądzi nieprzyjemnie po skórze, nie wnika do środa. Kot wychodzi otwierając sobie drzwi łapą a na stopach czuć powier zimna.

No i wielki powrót apetytu. Po miesiącach kiedy prawie nie czuło się głodu, teraz żołądek woła "jeść!". A więc duży talerz przepysznej carbonarry, a może stek lub mięso w zawiesistym sosie. Albo zupa, tak zupa gotowana na kości przez kilka godzin, pełna włóknistych warzyw. Wegetariańskie plany zostają tymczasowo zawieszone. Ale może ciało się nasyci przed adwentem? 

Thursday, 1 October 2020

Google i Europa

Zmieniając kraj trzeba załatwić tony spraw administracyjnych.


Niekompatybilność administracji Francuskiej i Niemieckiej jest... duża! Na przykład przerejstrowanie auta, które w Niemczech zajęło mi godzinę razem z dojazem do urzędu, we Francji trwa już trzy tygodnie. Załatwiając to i różne inne  administracyjne spraw przyszło mi do głowy że google, ze swoim automatycznym tłumaczeniem dokumentów, zrobił więcej dla EU niż ci tam goście w Brukseli, którzy ostatnio tak uporczywie z googlem walczą.