Profesor zmarł jakoś w marcu. Był zdrowo po 80-tce i miał wiele problemów zdrowotnych. Pracowałem z nim trochę ale to było dawno i niewiele już pamiętam. Był Niemcem, ale wyjechał do USA. Przypomina mi się że keiedyś, przy kolacji, wygłosił jakąś opinię o alianckich bombardowaniach Drezna która mnie lekko wzburzyła. Ale może to nie był on.
Wczoraj przegadałem wieczór z jego synem, który zawsze się do niego dystansował, mówił o nim krytycznie jakby echa buntu nastolatka nie do końca wygasły. Tym razem w głosie mojego rozmówcy pobrzmiewały nuty zupełnie inne, i trudno się dziwić bo wobec spraw ostatecznych ostają się tylko rzeczy największego kalibru jak miłość.
Profesor otarł się o Nobla kiedy w listopadzie 1974 roku, niemalże jednocześnie na wschodnim i zachodnim wybrzeżu USA odkryto cząstkę J/psi. Ponoć właśnie profesor był pierwszym który przygotował wykres rezonansu na którym "pik rezonansu" widniał wyraźnie nad tłem pochodzącym z innych procesów fizycznych obserwanych w detektorze. Jego syn opowiadał jak znaleźli ten pierwszy, historyczny wykres gdy sprzątali rzeczy ojca.
Odkrycie J/psi było małą rewolucją w fizyce. Cząstak została najpierw przewidziana przez teorię oddziaływań jądrowych, która wtedy nie budziłą jeszcze wieĸszego zaufania. I wtedy nagle, dzięki temu odkryciu, okazało sie że rozumiemy świat lepiej niż przypuszczaliśmy, że jest on w pewnym sensie bardzie symetryczny niż sądzilismy.
Piliśmy wino i patrzyliśmy na bardzo niesymetryczne jesienne liście spadające z niesymetrycznych drzew. Zastanawialiśmy sie nad regułami które gdzieś tam, pod powierzchnią tej przepieknej rzeczywistości, kierują porami roku, rośnięciem drzew i opadaniem liści. Ale czy kierują to dobre słowo? Czy nie jest zbyt antropomoriczne? Czy w ogóle te reguły istnieją na prawdę czy tylko w ludzkich umysłach?
Reguły rządzące nauką są za to definitywnie dziełem człowieka. Nagroda Nobla przypadła szefowi grupy, a szef ów nie zdobył się na żaden gest uznania ani nawet na to, aby przyszłemu profesorowi zaproponować lepsze stanowisko. Tym niemniej, jak w jakimś związku typu "love-hate", pracowali nadal razem przez kolejnych 40 lat.
Ale nauka to też magiczne noce spędzone w laboratoriach. Jeszcze się takie zdarzają. I zdarzają się te momenty breakthrough, kiedy nagle coś złożonego staje się jasne - zrozumiałe.