Lockdown to z jednej strony opanowanie pandemii wyrażające się w normalizacji sytuacji w szpitalach, domach starców i na cmentarzach, z drugiej zapaść ekonomiczna, wzrost bezrobocia, wzrost liczby samobójstw, depresji, chorób związanych ze społeczną izolacją i strachem, wzrost liczby ofiar przemocy domowej i fala rozwodów. To są sprawy ważne o których pisze się miliardy słów.
Ale lockdown to także sytuacja w której niekórzy rodzice, pierwszy raz od wielu lat, spędzają naprawdę czas z dziećmi, w której wiele osób ma czas spokojniej pomyśleć o życiu i spojrzeć z dystansem na swoją pracę. Niektórzy na własnej skórze doświadczają jak to jest być eremitą, i to w środku miasta, inni odczuwają tą sytuację jak bycie więzionym i doceniają znaczenie wolności. Włosi pierwszy raz w życiu doświadczają kolejek do sklepów spożywczych, co było normą w Polsce w latach 80-tych. Dla wszystkich lockdown oferuje jakieś to nowe doświadczenia.
Czwartego maja, po półtorej miesiąca zamrożenia kraju, Włochy zaczynają odmrażanie gospodarki. Inne kraje zaczęły już wcześniej, inne zaczną później. Nauczymy się żyć z tą nową chorobą, która dotyka głównie starszych i słabszych. Na szczęście dla wszystkich wiele początkowych obaw nie sprawdziło się. Poza pojedyńczymi przypadkami choroba nie rozniosła się po południowych Włoszech po tym jak fala ludzi z Lombardii wróciła na południe w przededniu głoszenia zamknięcia Lombardii. Zgony w USA zmierzają w strone 100 tysięcy - nic w porównaniu z początkowymi szacunkami mówiącymi o 2 milionach. Jest to prawdopodbnie mniej więcej tyle, co roczna ilość zgonów z powodu grypy. Mam nadzieję że gospodarka nie oberwałą aż tak, jak szacują niektórzy ekonomiści. Obok domu w którym mieszkam jest duży magazyn komponentów dla budów który przez cały czas był wpół-otwarty, choć nie powinien. Policja przymykała oczy. We Włoszech takich nieoficjalnie "wpółotwartych" firm było na pewno dużo. Gospodarka wróci do sił szybciej niż myślimy.
No comments:
Post a Comment