Dzięki technologii oddzieliliśmy się od natury. Na Zachodzie wielu myśli że przeszliśmy już punkt, za którym nie da się zawrócić i że bez ekspotencjalnego rozwoju technologii nie przeżyjemy. Nie przeżyjemy bo staliśmy się słabi i zależni od naszych maszyn. Jesteśmy skazani na coraz szybszy internet, coraz bardziej zaawansowną medycynę, na loty kosmiczne, na rozwój sztucznej inteligencji. To wszystko może utrzymać cywilizację, pozwolić na leczenie naszych słabnących ciał, karmienie naszych coraz leniwszych umysłów i na utrzymywanie przy życiu resztek natury. Czy to racja? Myślę że nie i najlepiej to pokazał wielki lockdown świata: w czasie kilkunastu dni ludzkiej niekatywności rzeki i powietrze stały się czystsze a na pustych ulicach miast pojawiły się dzikie zwierzęta. Co by było gdyby lockdown trwał miesiąc? Albo rok? A co by się stało z ludźmi? Czyż nie przeżyli by ci z natury najsilniejsi?
Ale pozostaje natrętne wrażenie że do pewnego momentu technologia służyła ludziom, poprawiała nasze życie, często ratowała miliony istnień, ale potem, zaślepieni ideą wiecznego rozwoju, przedobrzyliśmy. W przypadku żywności przeszliśmy z uprawy i hodowli do produkcji, tak samo jak się produkuje środki chemicznych. Oczywiście to, razem z mechanizacją, doprowadziło do niesamowitego wzrostu wydajności, ale ilość nienaturalnych związków chemicznych w codziennym pożywieniu zaczęła rosnąć. Wysiłek fizyczny przestał być potrzebny do życia a przecież nasze ciała potrzebują ruchu, co przyczynia się do chorowitości. Wreszcie pojawiły się komputery i internet, które z jednej strony dały dostęp do nieogranczonej ilości informacji, pozwoliły na nieograniczoną komunikację, wymianę myśli a z drugiej osadziły większość ludzi w swego rodzaju "bańkach informacyjnych", dała algorytmom władzę nad tym jakie informacje są nam przedstawiane, pozwoliła na wyrafinowaną socjotechnikę i zabrała prywatność. Na przykłądzie komputerów i sieci najwyraźniej widać że technologie przestały służyć temu, aby człowiekowi żyło się lepiej, rozwój technologii stał się wartością samą w sobie. Po co komu tak na prawdę jest tak zwany Internet Rzeczy. Czy faktycznie fakt że będziemy mogli pogadać z lodówką poprawi nasze życia? Miliony gadżetów które są tworzone mają funkcje zupełnie redundantne, do niczego tak na prawdę nie przydatne. Już od dawna możemy oglądać video na smartfonach więc do czego potrzebujemy 5G? Może pęd do wprowadzenia 5G sugeruje że istenienie jakiejś globalnej AI, która w ten sposób chce się rozwinąć? (Forbes)
Dlatego właśnie warto stawiać pytania o rozwój. W zachodniej cywilizacji słowo rozwój ma wydźwięk zdecydowanie pozytywny. Rozwój jest jednoznacznie utożsamiany z sukcesem, nie patrzy się na niego jak na miecz obusieczny. A tymczasem prastara powiedzenie że wszystko ma swoje dobre i złe strony nie przestało być prawdziwe.
Dlatego właśnie warto stawiać pytania o rozwój. W zachodniej cywilizacji słowo rozwój ma wydźwięk zdecydowanie pozytywny. Rozwój jest jednoznacznie utożsamiany z sukcesem, nie patrzy się na niego jak na miecz obusieczny. A tymczasem prastara powiedzenie że wszystko ma swoje dobre i złe strony nie przestało być prawdziwe.
Nie powinniśmy unikać stawiania trudnych i niestandardowych pytań. Czy, aby uratować planetę (i nas na niej), faktycznie potrzebujemy nowych technologii czy może raczej należałoby się wycofać do pewnego punktu w przeszłości? Czy nie osiągnęlismy już punktu optymalnego rozwoju i powinniśmy zabronić dalszego rozwoju przynajmniej w niektórych obszarach? Czy dalszy rozwój nie jest już post-humanistyczny, znaczy przekraczający miary człowieczeństwa, wypaczający je, prowadzący do destrukcji?
Oczywiście może tak być że rozwój technologiczny jest częścią naszego genotypu i nic nie możemy nań poradzić. Albo, po prostu, ten kto ma lepsze technologie rządzi światem i postęp jest napędzany głównie przez potrzebę władzy.