Wieczorna, niespodziewanie, filozoficzna rozmowa z Christianem o tym jak podstawowe teorie - mechanika kwantowa i szczególna teoria względności, wynikają z absolutnie podstawowych założeń: niepunktowości elementarnych cząstek i z faktu, że świat nie może być różny dla dwu eksperymentatorów którzy przemieszczają się względem siebie. Prawie całą mechanikę kwantową da się zasadniczo wywieść założenia że cząstki elementarne, jak elektron, nie są punktowe. Cokolwiek, co nie jest punktem, można opisać przy pomocy nakładania się pewnej (czasem nieskończonej) liczby fal. A skoro tak, to każda cząstka musi posiadać właściwości falowe czyli na przykład interferować z innymi cząstkami. Zasada Heisenberga czy równanie Schrödingera nie są żadnymi magicznymi wzorami, tylko dość prostymi konsekwencjami tego, że cząstki nie są punktowe. I może to jest najważniejsza ze wszystkich obserwacji - niepunktowość cząstek elementarnych? Na prawdę Nobel należał się tylko Luisowi de Broglie?!
Znowu koan, znowu wiedza która wydaje się mieć związek z medytacyjnymi właściwościami umysłu, który dopiero stłamszony przez paradoks, pracujący na najwyższych obrotach, zaczyna rozumieć.
A nasza dyskusja zaczęła się po wysłuchaniu prezentacji na temat następnego, gigantyczne projektu akceleratorowego zwanego Future Circular Collider, który miałby być inżynieryjnym i technologicznym cudem. I mam mieszane uczucia, bo naprawdę niesamowita fizyka wydaje się być bardziej historyczna niż futurologiczna. Najciekawsze problemy zostały już sformułowane i nie trzeba eksperymentów, ale wysiłków żeby je zrozumieć, żeby jak najwięcej ludzi o nich myślało i w ten sposób wzbogacało siebie i całą cywilizację przy okazji.