Monday, 25 March 2024

Kwantowe drobinki materii.

Wieczorna, niespodziewanie, filozoficzna rozmowa z Christianem o tym jak podstawowe teorie - mechanika kwantowa i szczególna teoria względności, wynikają z absolutnie podstawowych założeń: niepunktowości elementarnych cząstek i z faktu, że świat nie może być różny dla dwu eksperymentatorów którzy przemieszczają się względem siebie. Prawie całą mechanikę kwantową da się zasadniczo wywieść założenia że cząstki elementarne, jak elektron, nie są punktowe. Cokolwiek, co nie jest punktem, można opisać przy pomocy nakładania się pewnej (czasem nieskończonej) liczby fal. A skoro tak, to każda cząstka musi posiadać właściwości falowe czyli na przykład interferować z innymi cząstkami. Zasada Heisenberga czy równanie Schrödingera nie są żadnymi magicznymi wzorami, tylko dość prostymi konsekwencjami tego, że cząstki nie są punktowe. I może to jest najważniejsza ze wszystkich obserwacji - niepunktowość cząstek elementarnych? Na prawdę Nobel należał się tylko Luisowi de Broglie?!

Oczywiście przesadzam. Fizycy, a może zwłaszcza matematycy z XIX wieku - jak i wcześniej, Joseph Fourier (też Francuz!), którego praca użyta była w poprzednim akapicie - żył na przełomie XVIII i XIX wieku - zrobili świetną robotę. Bez komputerów, bez archiwów z milionem artykułów, akceleratorów za biliony euro odkryli te absolutnie podstawowe prawa i szczerze mówiąc fizycy i filozofowie wciąż poświęcają niezliczone godziny rozważając ich interpretacje i znajdując nowe ich zastosowania praktyczne. W pewnym sensie tych przeszło-100-letnich praw wciąż nie ogarniamy. Wciąż nie rozumiemy czym są elementarne drobinki i jaka jest struktura czasu, przestrzeni, dlaczego istnieją dwa komplementarne interpretacje opisu świata przy pomocy cząstek i przy pomocy fal. Bo to jest ciekawe: równania są jedne ale rozumieć je można na dwa sposoby. To tak w dużym uproszczeniu.

Znowu koan, znowu wiedza która wydaje się mieć związek z medytacyjnymi właściwościami umysłu, który dopiero stłamszony przez paradoks, pracujący na najwyższych obrotach, zaczyna rozumieć.

A nasza dyskusja zaczęła się po wysłuchaniu prezentacji na temat następnego, gigantyczne projektu akceleratorowego zwanego Future Circular Collider, który miałby być inżynieryjnym i technologicznym cudem. I mam mieszane uczucia, bo naprawdę niesamowita fizyka wydaje się być bardziej historyczna niż futurologiczna. Najciekawsze problemy zostały już sformułowane i nie trzeba eksperymentów, ale wysiłków żeby je zrozumieć, żeby jak najwięcej ludzi o nich myślało i w ten sposób wzbogacało siebie i całą cywilizację przy okazji.

Sunday, 24 March 2024

Poranek w Bernie

Dziewięćset lat tradycji dbania o szczegóły, pieniądze na wyśmienitych architektów, mieszanie nowoczesności i tradycji, no i skromnie maskowana koncentracja pieniądza i władzy. Bern, nieformalna stolica Szwajcarii.

Mam szczęście, jest wreszcie prawdziwie wiosenny, słoneczny dzień kiedy muszę w sprawach administracyjnych wybrać się do tego pięknego miasta. Przyjechałem wcześniejszym pociągiem więc mam czas, czas na podziwianie. Ale poranni Berneńczycy, jak zresztą inni szwajcarzy, drałują do swoich zajęć, zapatrzeni w swoje telefony komórkowe. Mimo że nie mieszkam w tym pięknym mieście, to mam nad nimi, w tej właśnie chwili, ogromny awantaż, bo ja w pełni widzę, chłonę piękno dookoła mnie. Oni, przyzwyczajeni do piękna, nie czerpią już z niego przyjemności.

No trochę przesadzam. Mijam kogoś kto z mostu robi zdjęcia ptakom ogromnym teleobiektywem. Potem mijam pośpiewującego, jowialnego faceta. Ten się nie śpieszy, choć garnitur wskazuje że idzie do pracy. Prawie się do niego uśmiecham. 

Jest feeria świateł, oślepień, odbić. Idę wolno, wolniutko, chwytam wszystkie widoki, robię zdjęcia. Mijam jakąś babcię, pchającą wózek z małym dzieckiem. Ona też się nie śpieszy, ogląda się dookoła, docenia rzeczywistość. Nasze spojrzenia się spotykają a w jej oczach widzę pełne zrozumienie. Wymieniamy "Guten morgen". Wloczykije i emeryci na prawde umieja cieszyc sie swiatem.

Szwajcaria to kraj który dawno już przeszedł fazę budowy, kiedy ludzkie konstrukcje - domy, młyny, drogi - dopiero pojawiają się w naturalnym krajobrazie. Potem nastąpiły przebudowy, nadbudowy, upiększanie i dodawanie ficzerów. Ta faza sublimowania miasta czy nawet całego kraju (no może nie całego, na przykład wiele miejsc w kantonie Aargau ewidentnie odstaje od reszty kraju) będzie trwała w dającą się przewidzieć nieskończoność. Ale, w głębokim sensie, ten kraj już jest zbudowany, jest gotowy, rozwinięty. Niewiele więcej można tu zrobić.





Friday, 8 March 2024

Zatrzymanie

Wydarzyła mi uspokojenie ta chwila

i kamień odwalić od tajemnic

i kamień odwalony ucałować

i zajrzeć w jaskinie moje tajemnice

 

pisał Edward Stachura w poemacie "Dużo ognia". Chodzi mi ten cytat po głowie za każdym razem kiedy wydarza mi się uspokojenia ta chwila. Kiedy wracam do domu i zamiast, jak zwykle, popracować jeszcze nad tym lub owym czytam książeczkę Stachury albo wyciągam opasłe audiofilskie sennheisery aby poleżeć w ciemności i posłuchać muzyki.


Czemu czuję się jakbym nie miał nic ważnego do roboty? Przecież to i owo wciąż czeka na zrobienie... Niektóre rzeczy są prawie skończone. Od paru dni czekam na ostatniego maila kończącego pewien ważny projekt który kosztował mnie dużo wysiłku. "Niech to już wreszcie będzie odfajkowane" - myślę. Fakt braku tego ostatniego z kilkuset kroków powstrzymuje mnie od rozpoczęcia nowych projektów.  To nieracjonalne oczywiście.

Ale teraz jest okres wytyczania nowych zadań, przemyśliwania priorytetów może nie życiowych, ale w skali lat. Za tydzień mam ważną rozmowę, muszę się przygotować. W tym przypadku przygotowanie polega głównie na przemyśleniu.

Telefon prasowy budzi mnie z tego przedwiosennego letargu. Mamy problem z jednym z ważnych detektorów. Oczywiście problem pojawia się w piątek...