Wednesday, 6 December 2023

Mikołajki

Spadł śnieg i przez chwilę było nawet -10. Nad Limmatem snują się poetyczne mgły. Powietrze zrobiło się jakby bardziej przejrzyste i może dlatego smród samochodowych spalin zaczął intensywnie dokuczać. God bless Teslas, powiedziałby R. który wozi się wspaniałym modelem X.

Pogoda sprawia że gramy więcej w badmintona. Tutaj też dzieją się dziwne rzeczy. Młoda, sympatyczna okularnica z południa Chin, którą miesiąc temu ogrywałem jak chciałem, nagle zrobiła się całkiem dobra i wygrywa. Wygląda niepozornie ale ma niesamowitą łatwość uczenia się. Niedawno zaczęła grać na szwajcarkich kastanetach. Wydaje się że w tym też jest zdolna. Wyobrażam sobie jaką przyjemność sprawia jej jak tu nagle, pewnego dnia, zaczyna nam to wychodzić w praktyce to, co słyszała wiele razy od kolegów doradzających jej jak grać. Przyjemność nauki nowych rzeczy może oszałamiać i uzależniać. I oczywiście uczenie się ciągle ma sens, mimo że już nie wiadomo z jaką AI się gada w codziennym życiu. 

Zurich nie zaskakuje swoim przepychem i elegancją. Zaskakujące jest za to ilu ludzi kąpie się w jeziorze. Owszem, świeci słońce, ale jednak jest niezły mróz, pewnie -5. Woda musi być cieplejsza niż powietrze. Lokale morsy są głównie dość młode i wchodzą do jeziora jakby nigdy nic. Ot tak, zwykła kąpiel. Zupełnie jak latem. 

Słoneczny i mroźny dzień jest tylko jeden. Już nazajutrz jest szaro, wieje ciepły wiatr i grudy zaczynają szybko topnieć. Ryzykuję pojechanie do pracy na rowerze. W niektórych miejscach w lesie mój jednoślad jeszcze tańczy na śniegu. Adrenalina działa mocniej niż poranna kawa. Koniec końców dojeżdżam bezpiecznie. Dzień póżniej jest już jak zwykle: mokro ale leśne dróżki właściwie są bezśnieżne. 

  


No comments:

Post a Comment