Wędrowałem przez wysokie, porośnięte tropikalnym lasem zbocza by wyjść na kamienisty, księżycowy niemal płaskowyż. Szlak wił się pomiędzy głazami. Potem zaczął zchodzić w dół, w stronę morza. Ta wędrówka trwała kilka dni, potem doszedłem do portu z którego wróciłem promem do ... No właśnie dokąd? Pamiętam dokładnie tą piękną wyprawę, ale nie pamiętam co robiłem potem.
Próbowałem na różne sposoby dostosować tą wędrówkę do kalendarium moich podróży. Byłem przecież kilka razy w Indiach, w Azji południowo-wschodniej. Szukałem tej wyprawy na mapie. Nic mi jednak nie pasuje! Po długich rozważaniach doszedłem do wniosku że moje żywe wspomnienie tej wyprawy jest... fantazją!
Nie jest to jedyne kwazi-wspomnienie które męczy mnie od lat. Czasami budzę się ze snu o mieszkaniu o kamiennych ścianach. We śnie jest to moje mieszkanie, w którym kiedyś mieszkałem a które teraz jest komuś podnajęte. Budzę się i muszę sobie niemalże głośno powiedzieć że to był sen, że nigdy w takim mieszkaniu nie byłem i nie mam pojęcia gdzie ono jest. Skąd bierze się ono w moich snach? Czy to fantazja? A może wspomnienia z innego wcielenia?
Przywykliśmy do kilku miar umysłu, jak inteligencja, kreatywność czy szybkość uczenia się. Rzadziej mówi się o podatności na sugestie, która wydaje się dość trudna do skwantyfikowania i raczej niezależna od pozostałych miar. Podatność na sugestie to wiara w historie, w coś zasłyszanego a nie doświadczonego osobiście. Ta wiara jesto podstawą sukcesu homo sapiens, podstawą tworzenia się większych niż kilkunastoosobowe grup. Religie, istnienie krajów, narodów, pieniądza - to wszystko, jak słusznie zauważa na przykład słynny ostatnio Yuval Harari - nie byłoby możliwe bez wiary w opowieści. Zastanawiam się ostatnio jak nasza zdolność do wiary w opowieści ma się do zdolności myślenia abstrakcyjnego, ale jeszcze nie doszedłem do przekonujących wniosków. Jednakże pewne jest że każdy kij ma dwa końce i to, co jest naszą siłą, jest też naszą słabością.
Ekstremalną demonstracją podatności na sugestie jest oczywiście hipnoza, ale propaganda, kampania reklamowa czy algorytmy youtuba nie odstają od nie zbytnio, zwłaszcza w czasach takich jak teraz, kiedy żyjemy bardziej w świecie wirtualnym, a więc wyimaginowanym (za nas) niż w rzeczywistości. Ten świat internetu, youtuba, to my sami eksplorujący do granic pewną skłonność czy raczej logiczną cechę naszych umysłów: podatność na sugestię.
I dlatego odnoszę się z rezerwą do ludzi twierdzących z całą pewnością i przekonaniem że widzieli anioła siedzącego pod drzewem, zeznającymi przed amerykańskim Kongresem że widzieli UFO albo że w wyniku masażu policzków udało im się dotknąć palcami stóp, choć od kiedy pamiętają byli na to zbyt mało elastyczni.
Kolejne wspomnienie jest realne, na prawdę miało miejsce, w Wat Khao Tam na wyspie Ko Phangan. Na wzgórzu panował idealny bezruch. Po tygodniu ćwiczenia odpłynęły wszystkie myśli. Zostały tylko dźwięki z dżungli, bezruch, spokój.