Co będzie gdy już wszyscy dostaną to, co uważają za sprawiedliwe? Gdy LGBT, feministki, mniejszości etniczne itp, itd wywalczą wszędzie wszystkie swoje prawa i staną sie dokładnie równi wszystkim innym? I więcej, nie chodzi tu już o samo prawo, bo ono generalnie już jest sprawiedliwe, ale o postawy ludzi. Czy taka sytuacja jest w ogóle możliwa? Czy nie ma w tym sprzeczności, bo przecież niektóre prawa nadawane jednym są przez innych uważane za naruszenie ich praw a sympatii czy prywatnych decyzji nie da się usankcjonować.
W każdym razie, gdy już wszystko zrobi się równe, sprawiedliwe i płaskie, nie będzie się przeciw czemu buntować, nie będzie o co walczyć i myślę że wtedy, właśnie wtedy ktoś się zbuntuje o to, że odebrano mu prawo walki, że uczyniono jego egzystencję zbyt komfotową, że przez to nie wykuwa się w nim prawdziwy charakter, ten który kształtują przeciwności losu i konieczność znalezienie własnej drogi w życiu. Odebranie możliwości bycia bohaterem własnej historii.
A może sie mylę? Może absolutnej większości ludzi będzie wszystko jedno? Każdy będzie uśmiechnięty wobec wszytkich tak samo, staniemy się jeszcze bardziej zatomizowani, znikną emocje i wszystko będzie nie gorące, nie zimne ale letnie. Trochę jak w Szwajcarii.
Emocje zaburzają obraz świata, przeszkadzają w życiu codziennym.
Emocje nadają sens życiu.
No comments:
Post a Comment