Saturday, 29 August 2020

Dojczland

Przyjechałem tu pięć lat temu. Wtedy wyglądało to na kiepski wybór. Było maksimum kryzysu migacyjnego, miliony ludzi z Bliskiego Wschodu napływały do Niemiec.  Ale Merkel miała rację, Niemcy dały radę, tak mi się przynajmniej wydaje. Fakt, ulice wypełniły się kobietami w burkach i śniadymi mężczyznami, ale to przecież codzienność w większości Europy Zachodniej. Przestępczość nie urosła do monsturalnych rozmiarów, a ekonomia i system socjalny nie zawaliły się. 

Frankfurt

Wyjeżdżam w momencie gdy Niemcy, najlepiej ze wszystkich Zachodnich krajów radzą sobie z epidemią Covida. Podejście niemieckie jest pełne rozsądku, chłodnej kalkulacji której celem jest jak największe dobro społeczne. Brzmi to jak górnolotny frazes, ale ten frazes jest wprowadzany w praktyce.

Żyło mi się tutaj nienajlepiej. Owszem, praca była ciekawa, dojazd miałem przez piękny las pół godziny na rowerze a labolatorium pod Stuttgartem ciągle jeszcze wywoływało filmy dowolnego formatu. Z krajów, w których mieszkałem, to tutaj pejzaż i klimat były najbardziej zbliżone do kraju nadwiślańskiego a chłód porkanków najprędzej przypominał dzieciństwo. No ale nie zadomowiłem się tutaj. Moje życie było gdzie indziej i każdy weekend spędzałem podróżując. Nie zaprzyjaźniłem sie praktycznie z nikim, choć kilku kolegów z pracy okazało się fantastycznymi ludźmi. Ostatecznie na piwo chodziłem czasami z parą znajomych francuzów, albo czasami, nieczęsto, wpadałem do na kolację do pary polsko-niemieckiej. Nie mogę mieć pretensji do tego kraju, skoro moje życie było gdzieś indziej.

Siedzę w pustym, wysprzątanym mieszkaniu. Ba, nawet musiałem odmalować ściany, w Niemczech to norma.  Myślę o tym kraju producentów aut mocnych, praktycznych, nowoczesnych, o ich podejściu do pracy, o ich solidności z jednoczesnym brakiem nieszablonowego pomyślunku, który w Polsce ma każda złota rączka. Niemieccy pracodawcy to wiedzą i doceniają. 

Taką złotą rączką był Polak który przewoził moje meble do Francji. Nie zostawiał na niemieckich pracownikach suchej nitki. Nauczą się zmieniać opony i całe życie będą zmieniac opony! - mówił. Sam wyremontował dom, naprawiał samochody, ogarniał całkiem nieźle cały swój fragment świata we wszystkich jego aspektach. W mojej pracy nie wyglądało to aż tak źle, niemieccy technicy i naukowcy byli jak nabrardziej twórczy, aczkolwiek procedury administracyjne i robota papierkowa powalały. Na czym więc polega sukces Niemiec? Jak zwykle jest wiele czynników które się do tego przyczyniają. Najważniejsze to dobra organizacja, mądre rządzenie, konsekwentna polityka ekonomiczna, generalna uczciwość no i bliskość Europy Wschodniej, która, dzięki rozmamłanej polityce i rzężącej ekonomii dostarcza armię nieźle wykwalifikowanych albo przynajmniej zdeterminowanych pracowników którym za daleko do takiej, na przykład, Francji.

Friday, 14 August 2020

Złośliwość i ułańska fantazja kierowców ciężarówek

Trzy obrazki z wczorajszych 500 kilometrów po niemieckich autostradach. Pierwszy: makabryczny korek o 3:30 nad ranem z powodu robót drogowych. Trzypasmowa autostrada zablokowana. Drugi: mała ciężarówka z dużą paką wyprzedza TIRa. Różnica prędkości jest niewielka. Chyba centymert na sekundę. Wyprzedzanie trwa z 10 minut, z tyłu dlugi ogon osobówek, niektórzy nie mogą się powstrzymać od zatrąbienia albo zamrugania światłami. Trudno oprzeć się wrażeniu że kierowca ciężarkowi robi to specjalnie. Dochodzi 4:30. Z odtwarzacza leci "It's four in the morning". Trzeci obrazek: trzypasmowa autostrada, na każdym pasie jeden TIR, wyprzedzają sią. Na lewym pasie tworzy się ogon osobówek, niektóre beemki czy audi dojeżdżaja z obłędnymi prędkościami i hamuja. Mrugają światła. Na lewym pasie trzypasmówki nie powinno być cieżarowki! Co to za kierowca z ułańską fantazją? Przecież to dość niebezpieczne. Kiedy wreszcie lewy pas się zwalnia i mijam ułańskiego TIRa oczywiście widzę krakowskie blachy. Eh.

Tuesday, 11 August 2020

Świat bez herosów

Co będzie gdy już wszyscy dostaną to, co uważają za sprawiedliwe? Gdy LGBT, feministki, mniejszości etniczne itp, itd wywalczą wszędzie wszystkie swoje prawa i staną sie dokładnie równi wszystkim innym? I więcej, nie chodzi tu już o samo prawo, bo ono generalnie już jest sprawiedliwe, ale o postawy ludzi. Czy taka sytuacja jest w ogóle możliwa? Czy nie ma w tym sprzeczności, bo przecież niektóre prawa nadawane jednym są przez innych uważane za naruszenie ich praw a sympatii czy prywatnych decyzji nie da się usankcjonować. 

W każdym razie, gdy już wszystko zrobi się równe, sprawiedliwe i płaskie, nie będzie się przeciw czemu buntować, nie będzie o co walczyć i myślę że wtedy, właśnie wtedy ktoś się zbuntuje o to, że odebrano mu prawo walki, że uczyniono jego egzystencję zbyt komfotową, że przez to nie wykuwa się w nim prawdziwy charakter, ten który kształtują przeciwności losu i konieczność znalezienie własnej drogi w życiu. Odebranie możliwości bycia bohaterem własnej historii.

A może sie mylę? Może absolutnej większości ludzi będzie wszystko jedno? Każdy będzie uśmiechnięty wobec wszytkich tak samo, staniemy się jeszcze bardziej zatomizowani, znikną emocje i wszystko będzie nie gorące, nie zimne ale letnie. Trochę jak w Szwajcarii.

Emocje zaburzają obraz świata, przeszkadzają w życiu codziennym.

Emocje nadają sens życiu.