Thursday, 23 June 2022

Upały

Nadchodzi najkrótsza noc w roku a upały sięgają 33 stopni. Przypomina mi się Asia, koleżanka z czasów studiów, która zawsze twierdziła że dla niej sesja letnia nie istnieje. Po prostu wyjeżdżała na wakacje i zdawała wszystkie egzaminy we wrześniu.

Kiedy parę lat temu zbudowałem sobie zegar z czujnikiem temperatury i ciśnienia oparty na Raspberry Pi, nie sądziłem że mój prymitywny UI, oparty na module pygame przetrwa próbe czasu. A tymczasem przetwał, i to nawet łącznie z kilkoma przeprowadzkami. Na początku mierzył tylko jednym czujnikiem umieszczonym za zegarem, potem dodałem drugi czujnik na tarasie lub balkonie. No i tak sobie mogę porównać ewolucję temperatur w czerwcu na przestrzeni kilku lat i kilku miejsc... Generalnie niczemu to nie służy, ale jest fajna zabawa.

Lato jest szczególnym okresem. Jest widno do 22:30 i nie można spać. Zdarza się masa niespodziewanych rzeczy, to jakaś widowiskowa burza, to chęć spaceru o północy, to drink z sąsiadami przez balkon, to rozmowa przy popołudniowej kawie która zamienia się w kolację i gadanie do późna. Takie jest lato w Europie.




Saturday, 11 June 2022

Spostrzeżenia związane z jazdą samochodem

Od dwu miesięcy widuję na szwajcarskich autostradach auta na ukraińskich numerach rejestracyjnych. Owszem, widywałem tutaj ukraińskie rejestracje wcześniej, ale zwykle były to zdezelowane furgonetki (trochę jak polskie 20 lat temu), a teraz widuje się całkiem przyzwoicie wyglądające SUVy, o formach zwykle nie spotykanych na Zachodzie. Jadą jakoś tak wolno, wolniej niż inne auta, jakby byli ostrożni a może jakby nie do końca wiedzieli gdzie mają jechać. Pojawia sie pytanie co tu robią? Ewidentnie jest to ukraińska klasa średnia. Czy zwiedzają Europę przeczekując wojnę która trawi ich kraj? Czy są w jakichś tajnych misjach, przewożą kamizelki kuloodporne czy nawet jakąś broń? Ukrainiki które znam a które uciekły przed wojną do Szwajcarii nie wiedzą. Przypuszczają że to uchodźcy nie wiedzący co zrobić z czasem... ale z drugiej strony zwłaszcze jedna z nich często jeździ do domu. Samolot do Warszawy a potem autokar. Prawie normalinie, tylko chwilowo nie ma bezpośrednich lotów do Kijowa.

Zatrzymuję się na przyautostradowym postoju. Dochodzę do siebie po dwu godzinach pędzenia, po szumie przemykającego powietrza. Kontestuję że trzeba pewnego czasu aby dojść do siebie. W fizyce powiedzielibyśmy że proces dochodzenia do siebie ma stałą czasową, która jest pewnie rzędu kilku lub kilkunastu minut. Skąd się bierze taki czas? Czy to okres potrzebny aby elektryczna aktywnośc neuronów ustabilizowała się? Czemu stała czasowa dochodzenia do siebie nie zajmuje mikrosekundy? I co by było gdyby zajmowała dobę?


I kiedy tak powoli wspomnienie autostradowego szumu ustaje, myślę ni z tego ni z owego o ostatniej jeździe taksówką w pewnym wielkim mieście i o tym spostrzeżeniu że jechanie wydaje się swego rodzaju 'pasywną czynnością', trochę jak oglądanie telewizji, bo gdy auto stawało na światłach to przez tą chwilę postoju byłem trochę zdezorientowany, jakbym nie miał co robić a kiedy jechało mój umysł wypełniał ruchomy obraz chaotycznych ulic. Te postoje były troche jak natrętne reklamy w telewizji, ktorych nie chce sie tak na prawdę oglądać.

Właśnie, to ciekawe że oglądanie telewizji, choć z gruntu pasywne, jest czynnością...

I to ciekawe że kiedy auto jedzie ulice absorbują uwagę a jak stanie na światłach zbyt mało sie zmienia i czujemy chwilową nudę, bezczynność i dezorientajcę...